Nowa siła reprezentacji Polski? Dwa talenty wysyłają sygnał Santosowi. "Nowoczesna szkoła, naturalna zmiana"

Nowa siła reprezentacji Polski? Dwa talenty wysyłają sygnał Santosowi. "Nowoczesna szkoła, naturalna zmiana"
Marcin Karczewski / PressFocus
Jan Bednarek oraz Kamil Glik spadli ze swoimi klubami z lig i nie wiadomo, gdzie będą grali w przyszłym sezonie. O środek obrony reprezentacji Polski możemy być jednak spokojni. Na pochwały zasługuje nie tylko Jakub Kiwior. Wielu piłkarzy ma za sobą dobry czas, a to świetna wiadomość dla Fernando Santosa.
Bednarek i Glik latami tworzyli etatowy duet stoperów reprezentacji Polski, właściwie aż do mundialu w Katarze, gdy za pierwszego z nich do składu wskoczył Jakub Kiwior. Dziś wydaje się, że do przeszłości nie ma już powrotu. Obaj mogą zapisać sezon 2022/23 na straty.
Dalsza część tekstu pod wideo

Weterani w odwrocie?

Southampton w słabym stylu i zasłużenie spadło z Premier League do Championship. Zeszłoroczna przebudowa kadry nie opłaciła się “Świętym”, którym nie pomogły dwie zmiany trenerów i zimowy, dość rozpaczliwy zryw transferowy. W przekroju całych rozgrywek był to zespół zbyt słaby i niepoukładany, by myśleć o utrzymaniu. Cegiełkę do relegacji dołożył Jan Bednarek, który w styczniu wrócił na St. Mary’s po nieudanym wypożyczeniu do Aston Villi. Zaczął kiepsko, następnie jego forma zwyżkowała, kibice doceniali poświęcenie i interwencje Polaka, ale ogólny obraz nie może być inny niż negatywny, jeśli obrońca stanowił element drużyny z hukiem żegnającej się z angielską elitą. Na plus możemy zapisać regularną grę wiosną. Bednarek szybko ponownie stał się ważnym punktem Soton. Występował od deski do deski, rywalizował z najlepszymi. To zawsze lepsze rozwiązanie niż ławka lub kontuzje.
Co teraz czeka piłkarza, który spędził w Southampton blisko sześć lat? Wydaje się, że zmiana barw klubowych.
- Wydaje mi się, że to jest dobry moment, żeby odejść. Przypominają mi się jego słowa po przejściu do Aston Villi. Sugerowały one, że Jan potrzebuje zmiany otoczenia. Nie sądzę, by to otoczenie, do którego teraz wrócił, było dla niego dobre po spadku - mówił TUTAJ Michał Gutka z “Viaplay” w szerszym tekście po spadku “Świętych”. - Nie wydaje mi się, by dostał propozycję z klubu Premier League. Na pewno nie na zawodnika pierwszego składu. Jeśli ktoś będzie poszukiwał doświadczenia w potencjalnym zawodniku z ławki, to może wtedy - dodawał Michał Zachodny.
Najważniejsze jest, by Bednarek, niezależnie od tego, w jakim klubie wyląduje, kontynuował regularną grę. A wtedy nadal może być przydatny reprezentacji Polski. Czas na Bundesligę? A może Serie A?
Do Serie A, gdzie raczej nie wróci już Kamil Glik, któremu za kilka tygodni wygasa kontrakt z Benevento. Trzyletni pobyt w ekipie “Czarownic” długoletni filar biało-czerwonej defensywy musi zapisać na minus. W tym czasie drużyna spadła z pierwszego na trzeci poziom rozgrywkowy, a weteranowi dokuczały problemy zdrowotne. Obecny sezon to mniej niż połowa rozegranych spotkań i minut. Ponadto 35-latek pożegnał się z klubem w kiepskim stylu, dostając w ostatniej kolejce czerwoną kartkę za, jak podawały włoskie media, obraźliwe słowa w kierunku sędziego. Zobaczymy, jaki kierunek obierze teraz zasłużony obrońca. Pod kątem drużyny narodowej należałoby go jednak rozpatrywać raczej jako zmiennika, “zadaniowca” i, co najistotniejsze, niezmiennie kluczową postać szatni.

Dwa diamenty

Fakty są więc takie, że dwóch dawnych reprezentacyjnych “pewniaków” zanotowało nieudany rok. Selekcjoner Fernando Santos ma jeszcze jeden problem, czyli zawieszenie Bartosza Salamona, który dobrze wypadł na marcowym zgrupowaniu. Z drugiej strony, na szczęście dla portugalskiego trenera i całej kadry, jest kilku stoperów mających za sobą udany czas. Nie tylko będący na medialnym “świeczniku” Jakub Kiwior, ostatnio podstawowy zawodnik Arsenalu. Nie ma wątpliwości, że to od niego i wokół niego trzeba budować biało-czerwony blok obronny. Kto może mu sekundować? Na uwagę zasługują przede wszystkim dwa nazwiska.
Pierwsze to Przemysław Wiśniewski. Kariera byłego zawodnika Górnika Zabrze rozwija się w błyskawicznym tempie. Nie minęło jeszcze 12 miesięcy od opuszczenia przez niego Ekstraklasy, a już, jak podawał Mateusz Borek, trafił na radar ekip Premier League. Zaczął od świetnych występów w drugoligowej Venezii, skąd wykupiła go Spezia. Po trudnym starcie i w Ligurii 24-latek błyszczy. Na dobre zadomowił się w podstawowym składzie i jest jednym z nielicznych jasnych punktów walczącej o utrzymanie drużyny. Imponuje siłą, inteligencją boiskową, cechami przywódczymi. Ostatnio zrobiło się o nim głośno po kapitalnym meczu z Milanem, gdzie do bezbłędnej gry w defensywie dołożył gola.
- Przemek ciągle rośnie! W ostatnim czasie musiał mierzyć się z wymagającymi napastnikami, jakimi są Giroud, Immobile, Origi, czy graczami nieprzewidywalnymi, jak Gabbiadini i Rebić. Wszystkich bardzo dobrze zneutralizował. W starciach z tymi rywalami nie popełnił ani jednej złej decyzji. Bramka z Milanem była nagrodą za coraz lepszą grę w każdym kolejnym spotkaniu - mówił nam włoski dziennikarz Niccolo Pasta z “TuttoMercatoWEB” w szerszym artykule poświęconym Wiśniewskiemu (TUTAJ).
Na angielską elitę wydaje się być za wcześnie, ale tak grający Wiśniewski jest naturalnym kandydatem do reprezentacji. Kto wie, czy nie pierwszego składu. Grunt to utrzymać miejsce w podstawowej jedenastce - czy to Spezii, czy, w razie transferu, innego zespołu.
- Zobaczymy jak będzie w przyszłości, ale dziś nie jest gotowy na Premier League. Myślę, że mógłby się spisać zarówno w lepszym klubie Serie A, jak i Bundeslidze czy Championship - tłumaczył Lorenzo Mangini z dziennika “La Repubblica”.
Drugie nazwisko to Kamil Piątkowski. Jego kariera wreszcie wróciła na właściwe tory po tym, jak nie potrafił rozpędzić jej w Salzburgu. Jasne, przeszkadzały mu kontuzje, ale dopiero w KAA Gent utalentowany obrońca odżył i na dobre wrócił do gry. Zimowe wypożyczenie do Belgii okazało się strzałem w dziesiątkę. Piątkowski, gdy tylko był zdrowy, miał abonament na występy. W większości po 90 minut. Przyczynił się do awansu drużyny do europejskich pucharów, a i na dużej scenie, jaką jest Liga Konferencji, nie pękał.
Pytanie, co dalej, bo wypożyczenie dobiega końca, a umowa w Austrii obowiązuje jeszcze trzy lata. Warto przy tym pamiętać, że Salzburg wyłożył za defensora 5 mln euro. Gdzie jednak 22-latek by nie grał w następnym sezonie, możemy powtórzyć to, co przy Wiśniewskim - klucz to jak najwięcej czasu spędzonego na boisku. A wtedy kadra będzie mogła czerpać z talentu Piątkowskiego pełnymi garściami. Zawodnik Gent był już powołany na pierwsze zgrupowanie Santosa, lecz wykluczyła go z niego kontuzja. W czerwcu powinna nadejść druga szansa.

Nowa szkoła

Niewykluczone, że w trakcie eliminacji do EURO 2024 kadrę po dłuższej przerwie wzmocni Sebastian Walukiewicz. Debiutował on z orzełkiem na piersi dwa i pół roku temu, jeszcze za Jerzego Brzęczka. Rozegrał trzy spotkania. Wydawało się, że reprezentacyjne drzwi stoją przed nim otworem. Po kilku miesiącach pobytu we Włoszech zaczął zbierać doskonałe recenzje. Błysnął w starciach z gigantami, media łączyły go nawet z takimi markami jak Liverpool czy Borussia Dortmund. Niestety, potem przydarzyły się słabsze występy, ławka w walczącym o życie Cagliari, a następnie poważne perypetie zdrowotne. Skończyło się tym, że w obecnym oraz poprzednim sezonie “Walu”, który latem przeniósł się do Empoli, rozegrał łącznie około 1000 minut. Tam długo czekał na szansę - ta nadeszła w minionych tygodniach. Polak zameldował się w jedenastce Empoli i zaimponował dobrą formą. Miejmy nadzieję, że przed nim lepsze czasy. Walukiewicz wpisuje się w trend nowoczesnych polskich stoperów z nowej szkoły, innej niż głęboka “cofka” i “laga”.
Uzupełnieniem reprezentacji Fernando Santosa mogą także być nieco starsi zawodnicy, którzy zaliczą mijający sezon do udanych. Mateusz Wieteska miał słabszy okres, ale generalnie bardzo dobrze poradził sobie w Clermont. Był pewnym punktem defensywy zespołu typowanego do spadku, a finiszującego w środku tabeli. Ograniczeń boiskowych “Wietes” pewnie nie przeskoczy, lecz nie sposób zignorować jego osiągnięć we Francji. W Anglii poniżej solidnego poziomu nie schodzi Michał Helik, wybrany piłkarzem roku w Huddersfield. To obrońca w “starym” stylu, ale i tacy się przydają w określonych warunkach boiskowych. Plusik stawiamy jeszcze przy Pawle Bochniewiczu, który zostawił za sobą kontuzje i rozegrał pełny sezon jako kapitan Heerenveen. Jego dodatkowym atutem jest naturalna lewa noga.
Reasumując, spadek i słabszy okres Bednarka oraz Glika nie musi oznaczać gorszego czasu dla reprezentacyjnej defensywy. Wręcz przeciwnie. Przykład Kiwiora pokazuje, że zmiana pokoleniowa już trwa, a “Biało-czerwoni” w tyłach nie muszą rozpaczliwie i nisko się bronić, a do przodu notorycznie “lagować”. Oby jego śladem podążyli inni, nawet jeśli piłkarz Arsenalu miał już w kadrze słabsze momenty. Następni z nowego rozdania, Wiśniewski i Piątkowski, także dają nadzieję na lepsze czasy. Czekamy aż one nadejdą.

Przeczytaj również