Oceny po meczu Albania - Polska. Bohaterowie z ławki, bardzo dobry Zieliński, kiepski Lewandowski

Noty wystawiliśmy w skali 1-10. Wyjściowa ocena to "5".

Całkowicie bezrobotny. Chociaż Albańczycy kilka razy zbliżyli się pod nasze pole karne, Szczęsny nawet nie musiał interweniować. Aż do 88. minuty, ale i wtedy wstrzelenie w pole karne było bardzo lekkie.

Chyba najlepszy z naszych środkowych obrońców. Zaliczył wiele dobrych interwencji. Kilka razy wychodził wysoko, uniemożliwiając rywalom wyprowadzenie szybkiej kontry. Trudno mu cokolwiek zarzucić. Pewny i solidny występ.

Zaczął od mocnego wejścia w jednego z Albańczyków, dając mu do zrozumienia, żeby nie spodziewał się łatwej i przyjemnej gry. Później ustrzegł się błędów, choć wydaje się, że musiał interweniować nieco rzadziej niż Bednarek.

Dość niewidoczny, ale w przypadku środkowego obrońcy to chyba nawet komplement. Częściej sytuacje "czyścili" jego koledzy z bloku obronnego, ale Dawidowicz, gdy faktycznie musiał pokazać swoje umiejętności, raczej nie zawodził. Loty obniżył nieco po przerwie, gdy zagrywał niedokładnie do Jóźwiaka czy spóźniony faulował, ale to sytuacje w ostatecznym rozrachunku bez większego znaczenia.

Zaliczył fatalny początek meczu, tracąc piłkę za piłką. Ewidentnie nie radził sobie z presją rywali, którzy naciskali na niego, gdy był odwrócony twarzą w stronę naszej bramki. Jedna taka strata mogła skończyć się bardzo źle, ale na szczęście Krychowiak sam naprawił swój błąd. Patrząc jednak szerzej - był niezwykle powolny, niepewny i elektryczny. Wielokrotnie ratował się faulami. Niestety takie oceny w przypadku Krychowiaka zdarzają nam się coraz częściej. Lepszy po przerwie. Mógł nawet zostać bohaterem, ale po błędzie rywali chyba niepotrzebnie chciał jeszcze podawać. Trzeba było uderzać.

Bardzo aktywny. Dobre zagrania, jak klepki z Puchaczem, niektóre dogrania ze stałych fragmentów gry czy powroty do obrony, przeplatał jednak stratami. W przerwie Sousa zdecydował, że na 45 minutach Moder zakończy swój występ.

Przez większość meczu najlepszy z biało-czerwonych. Wychodził do gry, imponował techniką, potrafił przyspieszyć akcję, próbował uderzać na bramkę. Zdarzyło się też, że skutecznie pomagał w obronie. Dziś chyba nawet najwięksi krytycy Zielińskiego muszą przyznać, że pomocnik Napoli rozegrał bardzo dobre spotkanie.

Przez długi czas zdecydowanie mniej aktywny w ofensywie niż biegający po drugiej stronie Puchacz. Pochwalić można go chyba jedynie za kilka niezłych interwencji w defensywie. Wydaje się jednak, że od zawodnika na tej pozycji oczekujemy znacznie więcej. Przede wszystkim pod bramką rywala. Tam pokazał się dopiero w 67. minucie, ale jego dogranie do środka było niedokładne.

Puchacz, jak to Puchacz. Biegał od linii końcowej do linii końcowej (raczej w pierwszej połowie), wielokrotnie szukał dośrodkowań, dobrze rozumiał się ze zbiegającym w jego strefę Moderem, co zaowocowało kilkoma fajnymi klepkami. Zabrakło jednak tego, czego brakuje zazwyczaj - dokładności przy zagraniach. Warto wspomnieć natomiast, że to Puchacz odebrał piłkę chwilę przed asystą Klicha do Świderskiego. Bez zarzutów w defensywie. Za to też duży plus.

Nie układał się ten mecz Lewandowskiemu. Polak starał się szukać gry przede wszystkim poza polem karnym rywali. Wychodził głęboko, ale niewiele z tego wynikało. Zaliczył kilka przegranych pojedynków z Albańczykami, choć często był "wrzucany na konia" przez kolegów. Mógł też lepiej zachować się w 43. minucie, gdy zbyt koronkowo próbował zagrywać piętą w niezłej sytuacji. W drugiej połowie też miał spore problemy.

Dużo biegał, przepychał się, faulował. Udało mu się też oddać strzał po zamieszaniu związanym z rzutem rożnym dla biało-czerwonych. Niezłe zagrania przeplatał słabszymi. Na plus akcja z 29. minuty, gdy popędził lewą stroną i dobrze zagrał do będącego w polu karnym Lewandowskiego. Po przerwie super odnalazł też Klicha na skrzydle, napędzając akcję biało-czerwonych.

Wszedł w drugiej połowie i od początku zaczął pokazywać się do gry. Brakowało mu jednak dokładności przy zagraniach, czasami bardzo istotnych. Aż do 78. minuty i znakomitej asysty przy bramce Świderskiego. Za to zagranie, tak dla nas istotne, należy się siódemka.

To się nazywa joker! Świderski zmienił Buksę w 71. minucie i niedługo później fantastycznie przyłożył nogę do dośrodkowania Klicha, dając nam bezcenne zwycięstwo.