Od polskich kartoflisk do walki z Messim i Ronaldo. Niemożliwe nie istnieje

Od polskich kartoflisk do walki z Messim i Ronaldo. Niemożliwe nie istnieje
Lukasz Porebski / PressFocus
Z Ekstraklasy do Ligi Mistrzów? W przeszłości tę drogę przebyło całkiem sporo zawodników. W najbliższej edycji także znajdziemy piłkarzy, którzy nie tak dawno temu męczyli się na boiskach Niecieczy czy Płocka, a zaraz przyjdzie im rywalizować z największymi.
Co ciekawe, żaden z obecnych w naszym zestawieniu piłkarzy nie wyjechał z Polski jako tzw. “młody-zdolny”. Wszyscy trafili do Ligi Mistrzów w mocno zaskakujący sposób. Choćby jeden z graczy w kilka miesięcy doświadczył rollercoasteru - od spadku z Ekstraklasy do walki z Cristiano Ronaldo i Lionelem Messim. Inny dopiero co był rezerwowym Lecha Poznań, a teraz może szykować się do rywalizacji z Barceloną i Juventusem. Kolejny w Polsce uznawany jest za niewypał transferowy Lechii Gdańsk, a aktualnie można go tytułować mistrzem Turcji. Piłka nożna pisze zaskakujące scenariusze. Poniższe przykłady to potwierdzają.
Dalsza część tekstu pod wideo

Wołodymyr Kostewycz - Dynamo Kijów

Trudno w to uwierzyć, ale Ukrainiec niedawno opuścił Lecha Poznań jako zawodnik z największym stażem w ekipie ze stolicy Wielkopolski. Ofensywny lewy obrońca grał dla “Kolejorza” od stycznia 2017 roku. Ostatnio zarząd klubu pozwolił mu odejść za darmo. Początkowo stanowił absolutnie kluczowe ogniwo drużyny, ale w końcówce poprzedniego sezonu stracił miejsce w podstawowej jedenastce na rzecz Tymoteusza Puchacza. Niedługo potem “Kosta” stwierdził, że potrzebuje nowych wyzwań, a klub nie przedstawił mu propozycji przedłużenia umowy. Po 119 meczach dla “Lechitów” nadszedł czas na powrót do ojczyzny. Już w sierpniu informowano, że w styczniu, po wygaśnięciu kontraktu, przeniesie się do Dynama Kijów. Dogadał się jednak z przedstawicielami wicemistrzów Polski i na Ukrainie pojawił się z początkiem października.
Jaką rolę Kostewycz odegra w nowych barwach? Przyspieszona przeprowadzka to najprawdopodobniej wynik porażki w letnio-jesiennych staraniach o wzmocnienie defensywy Dnyama. W poprzednich latach jego optymalna pozycja była zarezerwowana dla bardzo cenionego, młodego Witalija Mykołenki, którego przymierzano nawet do Manchesteru United. W obecnym sezonie Mykołenko częściej występuje na środku obrony, a po lewej stronie gra nominalny prawy defensor, Oleksandr Karawajew. Niewykluczone więc, że otworzy się szansa dla byłego zawodnika Lecha. Nawet na debiut w Lidze Mistrzów.

Adnan Kovacević - Ferencvaros

Trzy miesiące temu spadał z Ekstraklasy. Teraz szykuje się do walki w Lidze Mistrzów. Adnan Kovacević jeszcze niedawno chyba nie śmiał nawet sądzić, że przyjdzie mu rywalizować z Barceloną czy Juventusem. Często wyróżniał się na tle mizernej Korony Kielce, więc po tym, jak wygasła jego umowa, pojawiły się oferty z Turcji i Rosji. Postawił jednak na nieoczywisty kierunek - Węgry. No i nie może żałować.
Ferencvaros powolutku staje się coraz bardziej uznaną marką na europejskim podwórku. Ostatnio walczył o wyjście z grupy Ligi Europy, a teraz przerwał ponad dekadę oczekiwania Węgrów na klub w najbardziej elitarnych rozgrywkach Starego Kontynentu. 27-letni Bośniak szybko stał się ważnym ogniwem drużyny z Budapesztu. Pomógł nawet w pokonaniu Dinama Zagrzeb w eliminacjach, zaliczając asystę przy zwycięskiej bramce w starciu z Chorwatami.
Kovacević powinien być pewniakiem w podstawowej jedenastce trenera, a kiedyś wybornego piłkarza, Sierhija Rebrowa. Ostatnio zmagał się z problemami zdrowotnymi, ale ukraiński menedżer z pewnością odetchnął, gdy wychowanek NK Travnik wrócił do treningów. Z nim na boisku defensywa “Zielonych Orłów” powinna wyglądać solidniej, a w grupie czekają ją wielkie wyzwania. W końcu trzeba będzie zatrzymać Messiego i Ronaldo. I pomyśleć, że to wszystko w przypadku Adnana bezpośrednio poprzedziły trzy lata i 100 meczów w Kielcach.

Lasza Dwali - Ferencvaros

Barcelona i Juventus ma w grupie aż pięć znajomych z Ekstraklasy twarzy. W Dynamie Kijów jest Tomasz Kędziora i wspomniany Kostewycz. W Ferencvarosu Kovacević ma z kolei dwóch kolegów z przeszłością w Polsce. Pierwszym z nich jest dobrze znany ze Śląska Wrocław i Pogoni Szczecin (80 występów w naszej lidze) Gruzin, Lasza Dwali. Jego szanse na grę są jednak zdecydowanie mniejsze od Bośniaka. W eliminacjach europejskich pucharów Dwali zaliczył zaledwie cztery minuty. W lidze dostawał szanse głównie pod nieobecność byłego gracza Korony. Rosły 25-latek gra w stolicy Węgier już od prawie dwóch lat, ale jak do tej pory uzbierał tylko 34 mecze. Trudno więc spodziewać się, że będzie stanowił o sile zespołu przy okazji walki w Champions League.
Niemniej, 14-krotny reprezentantowi kraju opłaciło się opuścić Polskę po raz drugi. Za pierwszym wyjechał na wypożyczenie do kazachskiego Irtyszu Pawłodar. Przy kolejnym podejściu wybrał kierunek, oferujący zdecydowanie bardziej interesujące perspektywy. Nawet jeśli przypadnie mu głównie rola rezerwowego.

Gergo Lovrencsics - Ferencvaros

Ostatni z budapeskiego tercetu, ten z najdłuższym stażem w klubie z dziewiątej dzielnicy stolicy Węgier. Lovrencsics zaczyna swój piąty sezon na Groupama Arena i zakłada nawet opaskę kapitańską. Wiele się zmieniło u eks-piłkarza Lecha. Zrezygnował z efektownej fryzury, przekwalifikowano go ze skrzydłowego na prawego obrońcę, a w metryczce ma już 32 lata. Ileż to wody w Warcie upłynęło od czasu, gdy oglądaliśmy go na naszych boiskach. Kiedyś wydawało się, że w Poznaniu może być gwiazdą. Kto wie, nawet odejść na zachód, do jednej z mocniejszych lig. Ostatecznie wrócił do ojczyzny i wydawało się, że to jego porażka. W końcu nie udało się Lovrencicsowi się wypromować i pójść w ślady Artjoma Rudniewa czy Aleksandara Tonewa.
Pomimo tego, Gergo i tak posmakuje wielkiego futbolu. To lider i gwiazda zespołu. Miejsce w składzie oddaje właściwie tylko z powodu problemów zdrowotnych. Wydaje się niemal pewne, że to właśnie on niedługo wyprowadzi kolegów na murawę wielkiego Camp Nou i spojrzy prosto w oczy samemu Lionelowi Messiemu. A zatem - wcale nie poniósł porażki. I tak wzniósł się na wyżyny, chociaż trochę okrężną drogą.

Danijel Aleksić - Istanbul Basaksehir

Serb miał najmniej udaną przygodę na polskim podwórku z całej wymienionej przez nas piątki. W Lechii Gdańsk spędził zaledwie pół roku, uzbierał tylko 126 minut w czterech meczach i… uciekł do Szwajcarii. Do Trójmiasta ściągnął go Quim Machado, który jednak szybko stracił pracę, a jego nabytek nie był w stanie wygrać rywalizacji nawet z Piotrem Wiśniewskim. Podjęto więc logiczną decyzję i postanowiono puścić Aleksicia wolno. Poszedł do Sankt Gallen, stamtąd do Turcji, potem dosłownie na chwilę zatrzymał się w Arabii Saudyjskiej, aż wreszcie sięgnął po niego Basaksehir.
W debiutanckim sezonie pomógł ekipie ze Stambułu zdobyć historyczne mistrzostwo kraju. Teraz podopieczni Okana Buruka stają przed kolejną wielką szansą - pierwszą kampanią w Lidze Mistrzów. A Aleksić, jako ważna postać zespołu, z pewnością pomoże w konfrontacjach z PSG, Lipskiem i Manchesterem United. Już w ostatnim sezonie miał okazję trafić w rozgrywkach kontynentalnych. W 1/16 finału Ligi Europy strzelił świetnego gola portugalskiemu Sportingowi. Czy tym razem upoluje jeszcze większą europejską markę?
***
Multirelację ze wszystkich spotkań Ligi Mistrzów o 21:00 znajdziecie oczywiście w naszym serwisie.
W tym miejscu polecamy nasz Power Ranking. Kto ma największe szanse na triumf w LM? Liverpool, “Barca” czy Real mogą mieć problemy ;)
Tu z kolei zobaczycie kandydatów na gwiazdy tej edycji Ligi Mistrzów. Takie nieco z drugiego szeregu.

Przeczytaj również