"Odszedł od nas wirtuoz". Były reprezentant Polski zabrał głos po śmierci Pelego

Stanisław Oślizło jest jednym z nielicznych Polaków, którzy zmierzyli się z Pele w meczu reprezentacyjnym. Do spotkania doszło 8 czerwca 1966 roku, a Brazylijczycy wygrali wówczas 2:1.

Dwaj wspomniani piłkarze nie strzelili wówczas gola - błyszczał między innymi Garrincha, który w pierwszej połowie podwyższył wynik na 2:0. Niemniej Pele na zawsze zapisał się w pamięci byłego zawodnika Górnika Zabrze.

- Jestem smutny i przybity, że odszedł od nas taki wirtuoz. Wtedy w Brazylii po raz pierwszy zobaczyłem, jak piłkarz może być wielbiony przez kibiców. Pele był wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju i w pełni na ten swoisty kult zasłużył. Był bożyszczem! - powiedział Polak zaraz po śmierci legendy.

- Przegraliśmy 1:2. Pele co prawda bramki nie zdobył, ale tego, jak powitała go publiczność, nigdy nie zapomnę. To był drugi mecz z Brazylią, trzy dni wcześniej ulegliśmy 1:4. Wtedy Pele nie grał. O tym, w jak wyjątkowy sposób był traktowany, przekonaliśmy się przed meczem - dodał.

- Na prezentację drużyn przed hymnami najpierw zaproszono gospodarzy. Dziesiątka "Canarinhos" wyszła na boisko. Stoją w rzędzie na środku. My jeszcze w tunelu, czekamy na pozwolenie dołączenia do rywali. Obok nas stał Pele. Dopiero kiedy spiker wykrzyczał: Edson Arantes do Nascimento, 180 tysięcy ludzi na Maracanie zaczęło skandować: Pele!, Pele!, Pele!, król truchcikiem wybiegł na murawę i dołączył do kolegów. A kilka chwil później wyszliśmy my. To było wręcz niewiarygodne - opowiedział w rozmowie z "Faktem".

O śmierci Pelego pamięta również FIFA. Jej prezydent, Gianni Infantino, przekazał, że chce, aby w każdym kraju był stadion noszący imię legendarnego Brazylijczyka. Więcej informacji w tej sprawie znajdziecie TUTAJ.