Paulo Sousa zachwyca w nowym klubie. Już bije rekordy. "Przyniosłem coś do włoskiej piłki"

Paulo Sousa zachwyca w nowym klubie. Już bije rekordy. "Przyniosłem coś do włoskiej piłki"
Celso Pupo / Shutterstock.com
Paulo Sousa jest odbierany w Polsce jako zło wcielone. Informacja o przejęciu przez niego walczącej o utrzymanie w Serie A Salernitany została przyjęta z politowaniem. Tymczasem były selekcjoner dobrą pracą we Włoszech wysyła jasny sygnał wszystkim przeciwnikom, którzy uważają go za słabego trenera.
Prezydent Salernitany Danilo Iervolino zatrudniając Paulo Sousę dał do zrozumienia, że nie interesuje go wyłącznie desperacka walka o pozostanie w Serie A. Sięgnięcie po cenionego na Półwyspie Apenińskim Portugalczyka miało pokazać, że klub z Salerno może być postrzegany jako miejsce, w którym rozwijają się piłkarze, drużyna gra atrakcyjny dla oka futbol, a celem długoterminowym może stać się walka o środek ligowej tabeli. I w pierwszych dwóch miesiącach pracy Sousa udowadnia, że jest w stanie zrealizować wszystkie wymagania przełożonego.
Dalsza część tekstu pod wideo

Innowator

Wiele wypowiedzi Paulo Sousy w czasach, kiedy prowadził reprezentację Polski, charakteryzowało się kwiecistym językiem. Tyle że w obliczu odejścia w tragicznym PR-owo stylu, wszelkie rozważania wokół rozwoju zostały odebrane jako “bajerancka gadka”. Włosi mają jednak inne zdanie na temat retoryki, którą głosi Portugalczyk. Osoby komentujące wydarzenia piłkarskie na Półwyspie Apenińskim zwracają uwagę głównie na to, co dzieje się w ich kraju. A we Włoszech Sousa jest odbierany jako trener, który był liderem Serie A z Fiorentiną i zajął na koniec tamtego sezonu piąte miejsce (żaden inny szkoleniowiec nie dokonał tego w ciągu ostatnich siedmiu lat).
- Sousa? Trener międzynarodowego kalibru, pokazał dobry futbol we Florencji i oby dostał dużo czasu w Salernitanie. Wybór tego szkoleniowca wskazuje na wysokie ambicje klubu. Salernitana bardziej wierzy w siebie, udało się wreszcie zbudować poczucie własnej wartości - chwalił Portugalczyka były opiekun ekipy z Salerno, Angelo Gregucci, dla portalu “Salernitana News”



Sousa we Włoszech jest również postrzegany jako człowiek, który darzy piłkarzy ogromnym zaufaniem, buduje mentalność zespołu i sprawia, że kluby się rozwijają.
- Dołączył do Salernitany ktoś, kto dał zespołowi poczucie pewności siebie. Zaufanie jest najważniejszą częścią relacji na linii piłkarz-trener. Sousa pozwala popełniać zawodnikom błędy, co może być bardzo rozwijające dla młodych graczy - stwierdził były pomocnik Salernitany Matteo Ricci w wywiadzie dla portalu “TuttoSalernitana”.
Podczas ostatnich meczów można było dostrzec wcielenie tych słów w życie, gdyż były selekcjoner polskiej kadry bardzo mocno zaufał młodemu obrońcy Lorenzo Piroli, w którego nie wierzył poprzedni trener Davide Nicola. Pirola za kadencji Sousy popełnił rażące błędy w starciach przeciwko Bolonii i Spezii, które kosztowały zespół utratę dwóch zwycięstw. Mimo tego, trener nadal na niego odważnie stawia, a 21-latek w ostatnim czasie notuje progres.
W Salerno Portugalczyk uwielbia mówić na temat niuansów taktycznych, inteligencji boiskowej, a także mentalności drużyny, której zalążek ma miejsce w podświadomości:
- W mózgu mamy świadomość i podświadomość. Druga z nich jest odpowiedzialna za zachowania, które są konsekwencją naszych wydarzeń z przeszłości. Aby zmienić się jako drużyna musimy być szybsi od innych. Mam tutaj grupę mężczyzn, którzy podzielają moje poglądy na temat piłki nożnej. Jestem bardzo pewny siebie, przyniosłem coś do włoskiej piłki - wypalił Sousa w wywiadzie dla “DAZN”.
Jak widać w powyższej wypowiedzi, retoryka szkoleniowca nie zmieniła się zbytnio od tej, którą prezentował w trakcie pracy w reprezentacji Polski.

Żelazna obrona

Paulo Sousa wielokrotnie spotykał się z zarzutami, że prowadzone przez niego drużyny często tracą gole. Przyczyną tego stanu rzeczy był fakt, że 52-latek preferuje styl gry oparty na wysokim posiadaniu piłki i wysoko ustawionej linii obrony, czego konsekwencją są skuteczne kontrataki wyprowadzane przez przeciwnika. Po przejęciu Salernitany szkoleniowiec zdecydował się jednak na zmianę przyzwyczajeń. Średnie posiadanie piłki “Granaty” od momentu przyjścia Sousy wynosi 41,2%, co jest najniższym wynikiem w Serie A. Przekłada się to jednak w pozytywny sposób na liczbę traconych goli. Salernitana w dziewięciu ostatnich kolejkach straciła osiem bramek - to szósty najlepszy rezultat w lidze.
Warto przy tym zaznaczyć, że więcej goli w tym czasie traciły tak uznane firmy, jak Juventus i Roma. Były selekcjoner reprezentacji Polski zmienił personalia w linii obrony i stosuje w tej formacji mniej rotacji od poprzednika. Salernitana Davide Nicoli traciła 1,90 bramek na mecz, u Sousy jest to 0,88. Z drugiej strony, mimo lepszej defensywy nie cierpi atak, gdyż w trakcie pracy Portugalczyka “Granata” strzeliła 12 goli. W tym czasie częściej do siatki tylko Napoli, Fiorentina, Milan, Roma i Juventus.
Wzrost formy jednostek
Jednym z największych plusów dotychczasowej pracy Sousy na Stadio Arechi jest dotarcie do wielu piłkarzy i wydobycie z nich najlepszych cech. Za świetny przykład na potwierdzenie tej tezy można uznać renesans Antonio Candrevy. W zeszłym sezonie doświadczony prawoskrzydłowy zachwycał w Sampdorii, gdzie strzelił siedem goli, zaliczył 12 asyst i długo był liderem klasyfikacji kluczowych podań. Po przejściu do klubu z Kampanii stracił jednak formę, tożsamość i radość z gry. Odbudował się dopiero po zmianie trenera, zdobywając u Portugalczyka po dwie bramki i asysty. Łącznie Candreva wyprowadził też 50 kluczowych podań, co stanowi ósmy najlepszy wynik w Serie A. W wielu meczach Salernitany znów stał się graczem, którego występy pozwalają stawiać pytanie na temat jego ewentualnego powrotu do reprezentacji Włoch.
Gdzie leży sukcesu weterana? Sousa przede wszystkim zmienił mu pozycję. Mając 36 lat, trudno grać na wahadle, piłkarz dużo lepiej czuje się na pozycji skrzydłowego - tam uwidaczniają się jego umiejętności techniczne i wyborny przegląd pola. Dodajmy, że pod okiem 52-latka dobre występy notują również inni zawodnicy, którzy u Nicoli mieli sporo problemów. Są nimi Lassana Coulibaly, Grigoris Kastanos, Guillermo Ochoa i Domagoj Bradaric.

Zmiana systemu gry

Obejmując Salernitanę, Paulo Sousa postanowił wrócić do korzeni i zastosować formację 3-4-2-1. Jest to modny koncept gry na Półwyspie Apenińskim, często takie ustawienie stosuje Roma Jose Mourinho. Co ciekawe, były selekcjoner “Biało-czerwonych” nigdy nie stosował tej koncepcji w kadrze. Najczęściej decydował się na wybór takiej taktyki podczas pracy we Fiorentinie. Wówczas bardzo mocno zbudował Josipa Ilicicia, dziś taką samą rolę na boisku pełni Candreva, obdarowany podobnymi atutami piłkarskimi do Słoweńca.
Salernitana Sousy nie posiada zbyt często piłki, zazwyczaj gra nisko ustawioną linii obrony, ale w kluczowych momentach spotkania potrafi wyjść atakiem pozycyjnym i angażować do tego dużą liczbę piłkarzy. Podczas ostatniej potyczki z Sassuolo, akcja bramkowa na 2:0 została poprzedzona czternastoma podaniami. Ogólnie w zespole widać sporo podobnych rozwiązań, co świadczy o wysokiej kulturze gry, pewności siebie i skuteczności w realizowaniu założeń treningowych.
Salernitana zarządza meczami w sposób podobny do Bolonii Thiago Motty, a także, patrząc na polskie podwórko, Warty Poznań Dawida Szulczka. Wszystkie te drużyny oddają inicjatywę rywalowi, a w kluczowych momentach stosują atak pozycyjny i przyspieszają grę. Sousa zmienił kilku graczom - nie tylko Candrevie - pozycję, co pozwoliło im uwypuklić swoje atuty. Bradarić przeszedł na lewe wahadło, Coulibaly został reżyserem gry, Kastanos zaczął grać na prawym wahadle. Zarówno lepsza forma poszczególnych zawodników, jak i przygotowanie taktyczne sprawiają, że po przyjściu Portugalczyka, po raz pierwszy w historii Salernitana jest niepokonana od ośmiu spotkań. Aktualnie to najdłuższa seria bez porażki w całej lidze.
- Staram się ulepszać kolektyw, mój zespół musi być zwarty. Zawsze skupiam się na umiejętności gry piłką. Staram się pomóc graczom zrozumieć przestrzeń. Musimy dobrze się czuć w grze na małym obszarze boiska. Ważny jest dla nas zarówno wysoki pressing, jak i niska obrona - zdefiniował swój koncept taktyczny Sousa na jednej z konferencji prasowych

Trudności Piątka

W reprezentacji Polski Krzysztof Piątek nie nacieszył się zbyt długo ze współpracy z Paulo Sousą. Strzelił co prawda dwa gole pod jego wodzą, jednakże przez większość kadencji 52-latka zmagał się z kontuzjami. Niemniej, wiele osób uważało, że Piątek dobrze odnajdzie się w Salernitanie po przyjściu Portugalczyk. Tyle że te opinie były bardzo mocno determinowane wyłącznie meczem z Węgrami.
Polski napastnik od dłuższego czasu przeżywa trudny okres i w przeciwieństwie do wielu klubowych kolegów, nie można powiedzieć, że zmiana trenera pozwoliła mu w sposób znaczący poprawić swoją grę. Niemoc strzelecką Polaka widać najmocniej w statystyce goli oczekiwanych. Według tego współczynnika “Il Pistolero” powinien zdobyć 7,9 bramek, a strzelił tylko trzy. Jego niemoc strzelecka trwa od 18 spotkań. Ostatni raz trafił do siatki ponad 170 dni temu.
Trzeba mu oddać, że w kilku meczach po przyjściu Sousy, Piątek dobrze pracował w pressingu, wykazywał się odwagą i pokazywał rozwój w rozgrywaniu akcji. Taka sytuacja miała miejsce przy okazji rywalizacji z Torino (Polakowi udało się zaliczyć asystę), Spezią i Sampdorią. Napastnik zaliczył jednak kilka anonimowych występów, w których obrońcy nie pozwalali mu na zbyt wiele. Sprawiło to, że portugalski trener w ostatnim czasie decydował się na tercet graczy atakujących: Kastanos, Candreva i Dia. Salernitana w takim zestawieniu personalnym wyglądała lepiej. Dodajmy, że sumaryczna nota od włoskich dzienników 5,6 w skali 1-10 za wszystkie mecze u Sousy nie wygląda dla Piątka najlepiej. Według doniesień medialnych włoski kub najprawdopodobniej nie zdecyduje się na jego wykup z Herthy Berlin.
- Piątek musi się poprawić, jeśli chodzi o rozumienie pozycji. Potrzebuje czasu, aby czuć lepiej przestrzeń. Oczekuję od niego tego, że w większym stopniu będzie potrafił realizować nasze założenia. Musi się poprawić - skwitował występy Piątka szkoleniowiec.

Zaufanie

Za przyczynę zatrudnienia Paulo Sousy na Stadio Arechi można uznać widoczne wypalenie i brak pozytywnych rokowań pod koniec pracy Davide Nicoli. Nadmieńmy, że alternatywą dla Portugalczyka byli typowi trenerzy-strażacy, którzy potrafią jedynie utrzymać zespół w lidze, jak Beppe Iachini, czy Leonardo Semplici. Prezydent Danilo Iervolino ściągając do siebie Sousę chciał, aby Salernitana zrobiła krok do przodu. Portugalczyk, dołączając do klubu z Kampanii, zdecydował się na obniżenie początkowo żądanych zarobków, a w zamian otrzymał niemal menedżerską władzę.
Kluczową postacią, dzięki której 52-latek został zatrudniony, okazał się dyrektor sportowy Morgan De Sanctis. W klubie doszło też do zmiany sztabu. Warto zauważyć, że właściciel ma nadzieję na kontynuację współpracy, mimo że kontrakt Sousy kończy się wraz z końcem bieżącego sezonu. Zobaczymy, czy znany z palenia mostów były selekcjoner będzie miał tak dużo zapału do prowadzenia ekipy z Salerno w momencie, kiedy jego dobra praca zostanie dostrzeżona, a na stole pojawią się lepsze oferty. Na razie jednak radzi sobie doskonale.

Przeczytaj również