AC Milan. Zlatan Ibrahimović o pobycie w kwarantannie. "Rozmawiałem z domem, zacząłem nadawać imiona ścianom"

Ibrahimović zachorował we wrześniu. Zwalczenie koronawirusa zajęło mu kilkanaście dni. Jak przyznaje, nie miał zbyt poważnych objawów.

- Kiedy otrzymałem pozytywny wynik testu, to byłem dość spokojny. Czułem się nawet trochę zaintrygowany. Chciałem dowiedzieć się, co to to jest - przyznał Ibrahimović.

- Siedziałem w domu, czekałem, mówiłem do siebie: "Zobaczymy, co się stanie". Bolała mnie głowa. To nie było straszne, ale irytujące. Mój smak stał się słabszy. Nie mogłem wyjść na zewnątrz, a dla mnie siedzenie w bezruchu to horror. W pewnym momencie zacząłem rozmawiać z domem i nadawać imiona ścianom - dodał Szwed.

Napastnik Milanu stał się nawet twarzą walki z zarazą. W spocie, który opublikowano w mediach społecznościowych, wzywał do noszenia maseczek i zachowywania społecznego dystansu.

- W tej chorobie skupiasz się tylko na niej. Zaczynasz przypisywać sobie wszystkie możliwe objawy. Nawet te, których nie masz. Ten wirus jest straszny - nie można o tym dyskutować - podkreśla Ibrahimović.

39-latek ostatni raz pojawił się na boisku pod koniec listopada w meczu z Napoli. Obecnie zmaga się z kontuzją łydki. Nie wiadomo, czy zdąży wydobrzeć do meczu z Juventusem, który zaplanowano na 6 stycznia.