"Achtung, achtung, achtung!". Borek o alarmie w Bayernie po słowach Lewandowskiego

Mateusz Borek skomentował wystąpienie Roberta Lewandowskiego. Według niego słowa kapitana reprezentacji Polski doprowadzą do trzęsienia ziemi w Bayernie.
Stanowisko Lewandowskiego jest zdecydowane - chce natychmiast zmienić klub. Na wczorajszej konferencji prasowej stwierdził, że jego historia w Bayernie już się zakończyła.
Borek wypowiedź Lewandowskiego komentował na gorąco w "Kanale Sportowym". Według niego w siedzibie mistrza Niemiec było słychać syreny alarmowe.
- Bayern jest poważnym klubem, ale teraz to myślę, że to jest "achtung, achtung, achtung!". Sądzę, że są już wewnętrzne telefony i w przeciągu 30 minut przy Saebener Strasse pojawią się wszyscy ważni ludzie tego klubu, także ci, którzy są w tej chwili w sferze spoczynku, na czele z Ulim Hoenessem - komentował Borek.
Według komentatora deklaracja Lewandowskiego może doprowadzić do trzęsienia ziemi w Monachium. Wątpliwa jest przyszłość Hasana Salihamidzicia.
- Zdanie jest więcej niż mocne. Myślę, że Salihamidzicia już nie ma. Od paru tygodni w Niemczech jest taka dyskusja, że jeśli nie uratuje sytuacji z Lewandowskim, to go nie ma. Ludzie Bayernu od Kahna, przez Heinera, Rummennigge po samego Hoenessa za chwilę będą musieli tłumaczyć się przed kibicami - podkreśla dziennikarz.
- Z niewolnika nie ma pracownika. Lewandowski powiedział to świadomie. On ten dzień sobie wybrał. Najpierw wszystkich uspokoił swoim pobytem na Lazurowym Wybrzeżu. Wpadł do padoku, pouśmiechał się, spędził fajny czas z rodziną i przyjaciółmi. Ale unikając ekskluzywnych wypowiedzi dla polskich i zagranicznych mediów postanowił przygotować je sobie na konferencję - podsumował Borek.