"Bączek w spodniach się redaktorowi udzielił". Jakubas skomentował kolejną aferę w Motorze Lublin

O Motorze Lublin jest zaskakująco głośno. Chociaż zespół ten dopiero awansował do Fortuna 1. Ligi, to regularnie gości w polskich mediach. Osiąga to jednak nie tylko ze względu na wyniki sportowe.

Dużo uwagi poświęca się kontrowersyjnemu zachowaniu Goncalo Feio, którego wielokrotnie oskarżano o przekraczanie granic w kontakcie ze współpracownikami. Tym razem show skradł Zbigniew Jakubas, czyli właściciel klubu.

Biznesmen odniósł się do ostatnich doniesień przedstawionych przez portal "Jawnylublin". Dziennikarze rzeczonego serwisu przekazali, że na parkingu przed stadionem doszło do kolizji autobusu z samochodem osobowym, którym kierował jeden z zawodników.

- Jak relacjonuje świadek zdarzenia, z osobówki, która jego zdaniem wcześniej kręciła bączki, wyskoczył młody zawodnik. - Zaczął krzyczeć, a za chwilę dołączył do niego portugalski trener. Wrzeszczał, przeklinał, żeby wszyscy sp****lali. Wszystko przy dzieciach. (...) Jak wskazuje lubelska policja, to nie piłkarz zawinił. - Autokar zderzył się z BMW. To zwykła parkingowa kolizja. Sprawcą był kierowca autokaru, został ukarany mandatem - mówi nadkom. Kamil Gołębiowski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lublinie - czytamy w tekście Klaudii Kowalczyk.

Według Jakubasa takie przedstawienie sprawy jest zakrzywieniem rzeczywistości. Właściciel Motoru nie ma wątpliwości, że jego piłkarz jest zupełnie niewinny i mówienie o jakichkolwiek "bączkach" to kłamstwo.

- Materiał, który się pojawił w lokalnym medium, że tak mogę to nazwać - chociaż medium bym tego nie nazwał - odnośnie tego, że nasz zawodnik kolizję spowodował, bo bączki kręcił... Chyba redaktorowi, bądź redaktorce, się bączek w spodniach udzielił, ponieważ żadnych bączków nie kręcił. Mamy to nagrane - stwierdził na konferencji prasowej.

W pierwszej kolejce nowego sezonu Fortuna 1. Ligi Motor Lublin odrobił straty i pokonał Zagłębie Sosnowiec 3:2. Bramki z tego meczu zobaczycie TUTAJ.