Bijatyka na zgrupowaniu. Reprezentant Chorwacji w tarapatach
Dymy na przedsezonowym obozie Hajduka Split. Kapitan klubu Marko Livaja może trafić do więzienia po wielkiej awanturze.
Za niecały miesiąc wystartuje nowy sezon chorwackiej ekstraklasy. Wszystkie kluby przygotowują się już do nadchodzącej kampanii. W tym Hajduk Split.
Drużyna wyjechała na zgrupowanie do słoweńskiego Bledu. W ostatnich dniach na przedsezonowym obozie miało jednak dojść do kolosalnego skandalu.
Szczegóły przybliża dziennik Vecernji list. W nocy z wtorku na środę niektórzy gracze, w tym kapitan Marko Livaja, udali się do lokalnego klubu, aby choć na chwilę odpocząć od treningowego znoju.
Tam piłkarze mieli pokłócić się z miejscowymi ochroniarzami. Do eskalacji konfliktu miało dojść, kiedy jeden z nich zwrócił uwagę Dominikowi Prpiciowi, przebywającym wspólnie z Roko Brajkoviciem.
Ochroniarz miał domagać się od zawodnika wyłączenia przenośnego głośnika. - Wypad z tym, gnoju - miał powiedzieć. I rozpętała się potężna awantura.
Do akcji wkroczył kapitan Marko Livaja. Ten wziął klubowych kolegów w obronę. Miał dotkliwie pobić jednego z ochroniarzy, ten złamał ząb i stracił przytomność. Na miejsce od razu wezwano policję.
W rozmowie z funkcjonariuszami reprezentant Chorwacji miał potwierdzić wspomniany przebieg zdarzeń. Został poinstruowany, że może zostać oskarżony o pobicie i trafić za kratki. Mimo to klub postanowił wprost odeprzeć przedstawiane przez media zarzuty.
W opublikowanym ostatnio oświadczeniu zaznaczono, że klub rozważa podjęcie kroków prawnych w obronie dobrego imienia graczy. Policja wciąż bada sprawę. Nie powinno to jednak długo potrwać.
Hajduk Split to sześciokrotny mistrz Chorwacji oraz ośmiokrotny zdobywca pucharu kraju. W zeszłych rozgrywkach zajął trzecie miejsce w ligowej tabeli.