Błysk Urbańskiego w hicie z Lechem. Podział punktów przy Łazienkowskiej
Ekstraklasowy klasyk kompletnie rozczarował. Legia Warszawa bezbramkowo zremisowała z Lechem Poznań. Ten wynik nie zadowala zapewne żadnej z drużyn.
Legia liczyła na ligowe przełamanie po ostatniej wygranej z Szachtarem Donieck w Lidze Konferencji. Poznaniacy chcieli natomiast zrehabilitować się za koszmarny występ i porażkę na Gibraltarze.
"Wojskowi" mogli zacząć mecz od mocnego uderzenia. Takowe posłał na bramkę Lecha Kacper Urbański, lecz piłkę nad poprzeczką przeniósł Bartosz Mrozek. W 18. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego nieznacznie pomylił się Steve Kapuadi.
Po chwili zrobiło się groźnie pod bramką Legii. Świetną interwencją popisał się Rafał Augustyniak, który w ostatniej chwili zablokował Mikaela Ishaka. Szwed nie miał zresztą łatwego życia z obrońcami gospodarzy.
Po drugiej stronie boiska w słupek trafił Paweł Wszołek. Gola z tej sytuacji i tak by jednak nie było, bo reprezentant Polski stał na spalonym. Podobnie było, gdy obramowanie bramki obił Luis Palma. Kacper Tobiasz wybronił z kolei uderzenie Ismaheela.
Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0:0, a drugą od groźnej kontry zaczął "Kolejorz". Wykończyć próbował ją Filip Jagiełło, lecz posłał piłkę obok słupka.
W 56. minucie Mrozek odbił piłkę przed siebie po wstrzeleniu Palmy, a Ishak nie zdążył do dobitki. Mrozek obronił za to uderzenie Kacpra Urbańskiego. Ten ostatni był najaktywniejszym zawodnikiem w szeregach "Wojskowych".
W końcówce żadna z drużyn nie chciała już podejmować nadmiernego ryzyka. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, który do końca nie zadowala zapewne ani jednych, ani drugich.
Po wyniku 0:0 Lech jest bowiem na piątym miejscu w ligowej tabeli. Legia zajmuje natomiast dopiero 10. lokatę i do prowadzącego Górnika Zabrze traci już 10 punktów.