Borussia Dortmund rozbita na własnym boisku. Komedia pomyłek w obronie wicelidera Bundesligi
W pierwszym niedzielnym meczu 21. kolejki Bundesligi Borussia Dortmund zdecydowanie uległa na własnym boisku Bayerowi Leverkusen. Wicelider tabeli przegrał 2:5, notując przy tym bardzo słaby występ.
Jeszcze niedawno Marco Reus oburzał się o stwierdzenie dziennikarki, że mistrzostwo Niemiec ucieka Borussii Dortmund. Po dzisiejszym meczu w ekipie wicelidera Bundesligi z pewnością bardzo trudno jednak o optymizm.
W dziesiątej minucie Bayer Leverkusen wyszedł w Dortmundzie na prowadzenie. Ten gol to prawdziwa kompromitacja obrońców gospodarzy. Najpierw piłkę tuż przed własną bramką stracił Zagadou.
Ta została przejęta przez Schicka, który od razu oddał strzał na bramkę rywali. To uderzenie obronił Kobel, ale nabił przy tym piłką wracającego Akanjiego. Wszystko skończyło się samobójczym trafieniem tego ostatniego.
Pięć minut później Borussia doprowadziła do wyrównania. Z rzutu wolnego w pole karne dośrodkowywał Brandt, a próbujący interweniować Frimpong zrobił to na tyle niefortunnie, że piłka prześlizgnęła mu się po głowie i zatrzepotała w siatce.
Później to Bayer dominował na boisku. W 20. minucie wyprowadził zabójczą kontrę - Bellarabi świetnie obsłużył Wirtza, a ten nie miał problemu z pokonaniem bramkarza. Osiem minut później z rzutu wolnego znakomicie przymierzył Andrich, podwyższając wynik na 3:1.
W drugiej części spotkania Borussia nie tylko nie była w stanie odpowiedzieć, ale traciła kolejne gole. Po trafieniu Taha stało się jasne, że Bayer wywiezie z Dortmundu trzy punkty.
W końcówce rywali dobił jeszcze Diaby. Później bramkarza Bayeru dwukrotnie pokonał jeszcze Tigges - za pierwszym razem był spalony, lecz przy drugiej okazji bramkę już uznano.
Wygrana Bayeru 5:2 sprawiła, że "Aptekarze" zmniejszyli stratę do drugiej w tabeli Borussii do pięciu punktów. Drużyna z Dortmundu ma natomiast dziewięć punktów mniej od liderującego Bayernu.