"Byłem zaskoczony, że mistrz Polski to robi". Marek Papszun wbił szpilę Lechowi Poznań

Raków Częstochowa wygrał w hicie Ekstraklasy z Lechem Poznań 2:1. Marek Papszun po meczu skomentował m.in. podejście mistrza Polski do tego spotkania.
Raków zwycięskiego gola strzelił dopiero w doliczonym czasie gry. Papszun uważa, że jego piłkarze wygrali zasłużenie.
- Było pod pełną naszą kontrolą, dopuściliśmy rywala do jednej sytuacji, sami mieliśmy ich pięć, może sześć. Fajnie jest znowu wygrać na stadionie mistrza Polski, ale muszę też przyznać, że mieliśmy tu już gorsze mecze, choćby w poprzednim sezonie. Teraz różnica była znacząca - ocenił Papszun.
Lech przed meczem zmienił ustawienie na podobne do tego, które stosuje Raków. Zagrał trzema stoperami - Filipem Dagerstalem, Lubomirem Satką i Antonio Miliciem. W poprzednich spotkaniach "Kolejorz" konsekwentnie trzymał się ustawienia z czterema obrońcami.
- Byłem zaskoczony i to bardzo, że drużyna mistrza Polski na swoim boisku stara się adoptować do nas - przyznał Papszun.
Raków po zwycięstwie w Poznaniu ma wielką przewagę nad rywalami do tytułu. Druga Legia traci do niego już siedem punktów. Lech jest ósmy - aż trzynaście oczek za liderem. Ma jednak do rozegrania zaległy mecz.
- Wielu już namaściło nas na mistrza Polski, a do tego jeszcze daleka droga. Ja do tego podchodzę z pokorą, tak jak do każdego meczu. Dzisiaj Raków postrzegany jest jako drużyna, która nie może przegrać, a to nie jest takie łatwe. Ci ludzie to nie cyborgi i na każdy mecz trzeba być dobrze przygotowanym - komentował Papszun.
Raków w tym roku zagra jeszcze dwa ligowe mecze. Zmierzy się z Wisłą Płock i Zagłębiem Lubin. Czeka go też rywalizacja z Pogonią Szczecin w Pucharze Polski.