Były reprezentant Polski wspomina Jotę. Grał z nim w jednym klubie
Diogo Jota zmarł po tragicznym wypadku w Hiszpanii. Miał 28 lat. W rozmowie z WP Sportowe Fakty wspomina go Michał Żyro, który spotkał go w przeszłości w Wolverhampton.
Portugalczyk od pięciu lat był zawodnikiem Liverpoolu. Wcześniej grał w barwach Wolverhampton, dokąd przeniósł się w 2017 roku.
Podczas pobytu w tym klubie spotkał między innymi Michała Żyrę. Były reprezentant Polski przyznaje, że nie spodziewał się, iż skrzydłowy zrobi tak wielką karierę.
- Chyba nikt z piłkarzy grających wtedy w Wolverhampton nie powiedziałby, że weźmie go Liverpool. Prędzej wskazywano na Heldera Costę, Ivana Cavaleiro czy Rubena Nevesa - powiedział Żyro.
Polak w rozmowie z WP Sportowe Fakty wypowiadał się na temat Joty w samych superlatywach. Portugalczyk był bardzo lubiany przez kolegów z drużyny.
- Diogo był jednak piłkarzem bardzo powtarzalnym. Grał obiema nogami. Był bardzo zaangażowany i do bólu skuteczny. To go głównie cechowało. W ogóle nie przejmował się popełnionymi błędami. Pod tym względem, że w ogóle się nie załamywał i cały czas szedł do przodu. Jak dwie próby mu nie wyszły, to on wciąż parł do przodu, bo wiedział, że kolejna musi mu wyjść. Myślę, że między innymi to sprawiło, że Liverpool się po niego zgłosił - ocenił.
- Mam duży sentyment, że mogłem z nim grać i jestem w szoku. Był świetnym, uśmiechniętym, towarzyskim człowiekiem. Był normalnym facetem, to ogromna tragedia. To ten typ człowieka, którego obecność dodawała sił innym. Zawsze był gotowy nieść pomoc każdemu - zakończył.