Co za pudło Kownackiego. Nie trafił z pięciu metrów, mógł zostać bohaterem [WIDEO]

Polski napastnik trafił tego lata do Berlina na zasadzie wypożyczenia. Stołeczny klub zapłacił za to Werderowi Brema pół miliona euro. Kownacki szybko wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie Herthy.

W wyjściowej jedenastce zaczynał dwa pierwsze mecze w 2. Bundeslidze. Jego drużyna przegrała 1:2 z Schalke i zremisowała bezbramkowo z Karlsruher. Kownacki nie miał gola ani asysty.

W poniedziałkowy wieczór znów wyszedł jednak w pierwszym składzie - tym razem na mecz Pucharu Niemiec. Hertha mierzyła się na wyjeździe z innym drugoligowcem, zespołem Preussen Muenster.

Obie drużyny miały swoje okazje na gola, lecz raziły nieskutecznością. W samej końcówce drugiej połowy Kownacki mógł, a nawet powinien dać swojemu zespołowi zwycięstwo.

Polak dobrze zgrał piłkę głową do Fabiana Reese. Ten ruszył natomiast lewym skrzydłem i zrewanżował się Kownackiemu dobrym dośrodkowaniem w pole karne.

Napastnik dostał futbolówkę na piątym metrze i miał przed sobą tylko bramkarza. Nie trafił jednak czysto w piłkę i zamiast do siatki, skierował ją obok słupka.

- Matko i córko, ależ pudło Kownackiego... - napisał Tomasz Urban z Eleven Sports. Ostatecznie po 90 minutach nadal był remis 0:0, przez co konieczna była dogrywka.

W niej gospodarze powinni dostać czerwoną kartkę. Kownacki był faulowany tuż przed polem karnym, wychodząc na czystą pozycję. Sędzia nie dostrzegł jednak faulu, a do dyspozycji nie miał systemu VAR. Polak opuścił boisko w 102. minucie.

Ostatecznie losy spotkania rozstrzygnęły się dopiero w serii rzutów karnych. W nich Hertha była bezbłędna i wygrała 5:3, dzięki czemu awansowała do kolejnej rundy Pucharu Niemiec.