Dawna gwiazda kopała się w czoło. Probierz aż nie mógł patrzeć na jej grę

Oglądając jego występy, kibice łapali się za głowy, jednak nie z wrażenia, a z rozpaczy. Alvarinho nie zabłysnął w Ekstraklasie, a prawdziwą karierę zaczął robić... po karierze.
Kariera Alvarinho rozwijała się bardzo szybko. Niedługo po 18. urodzinach zadebiutował on w barwach Farense. Później zbierał doświadczenie w Pacos de Ferreira, Fatimie i Torreense. Rzadko dostawał jednak realne okazje do gry. Prawdziwym przełomem było jednak zejście o parę klas rozgrywkowych niżej oraz przejście do Benfiki Castelo Branco.
Tam Portugalczyk poczuł się jak w domu. Od pierwszych występów zwracał na siebie uwagę zwrotnością i błyskotliwością. Jego dryblingi przyciągały na trybuny coraz większą liczbę sympatyków oraz skautów. Przykuł uwagę wielu zagranicznych ekip. Finalnie najkonkretniejszy okazał się Zawisza Bydgoszcz, gdzie skrzydłowy przeszedł w 2014 roku.
W Alvarinho widziano mózg drużyny. Początkowo wydawało się, że Portugalczyk całkowicie spełnił oczekiwania, fantastycznie odnajdując się w zespole. Miewał sporo dobrych momentów. Dostarczał gole i asysty, niekiedy ciągnąc kolegów w górę, kiedy wybitnie im nie szło. Czar prysł po zakończeniu sezonu 2014/15 i rozpoczęciu kampanii 2015/16.
Po wygranych w Pucharze oraz Superpucharze Polski skrzydłowy, mimo że wciąż widoczny na placu gry, przestał notować liczby. Nie pomógł Zawiszy awansować do fazy grupowej Ligi Europy, nie pomagał też w Ekstralasie. Z jego występów uciekła efektywność - pozostała tylko efektowność. Klub z miesiąca na miesiąc chylił się ku spadkowi z elity.
Ostatecznie Zawisza zleciał z ligi z wielkim hukiem. Choć Alvarinho przebudził się w ostatnich meczach sezonu, w spotkaniu z Koroną Kielce notując nawet dublet, nie był w stanie samodzielnie uratować ekipy. Po zakończeniu kampanii stało się jasne, że nie będzie grał w I lidze i będzie szukał sobie nowego klubu w Ekstraklasie.
Walkę o podpis Portugalczyka wygrała Jagiellonia Białystok. Tam jednak skrzydłowy był cieniem samego siebie. Michał Probierz początkowo chętnie na niego stawiał, jego entuzjazm z czasem jednak osłabł. Gracz kompletnie nie odnalazł się w nowej ekipie. Cały czas wikłał się w niepotrzebne dryblingi, notował proste straty, nie dawał ani bramek, ani kluczowych podań.
Z czasem zawodnik zaczął na stałe lądować nie tylko poza pierwszą jedenastką, lecz także poza meczowym składem. Probierz korzystał z niego tylko wtedy, kiedy musiał - w przypadku zawieszeń i kontuzji. Stało się jasne, że Portugalczyk nie będzie miał czego szukać w Jagiellonii. Natychmiast zaczęto mu szukać nowego klubu.
Jeszcze przed końcem rozgrywek 2016/17 stało się jasne, że Alvarinho zagra na wypożyczeniu z Jagiellonii do Śląska Wrocław. Probierz odetchnął z ulgą. Gdy jego odejście było już przesądzone, zdobył się nawet na uszczypliwy komentarz. - Na tego piłkarza nie dało się patrzeć. Jego transfer to moja największa porażka - przyznał w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Wypożyczenie do Śląska miało być próbą restartu, jednak i tam realia okazały się nieubłagane. Alvarinho notował więcej występów, kreował sobie sytuacje strzeleckie, pokazywał niezłe przygotowanie techniczne. Jednak co z tego, skoro miał kłopoty z utrzymaniem rytmu gry i decyzyjnością. Rubryki z golami i asystami były prawie puste. Śląsk nie chciał go zatrzymać.
Po występach w trzech klubach Ekstraklasy skrzydłowy był spalony. Jagiellonia oddała go bez żalu z powrotem do Portugalii. Tam przez lata reprezentował barwy macierzystego Farense, gdzie udało mu się odżyć. Ponownie był liderem, zdobywał bramki i zaliczał asysty. Później przywdziewał również trykoty kilku ekip z niższych lig, Louletano, Anadii i Moncarapachense.
W międzyczasie Alvarinho zaliczył też ostatni zagraniczny epizod w cypryjskim Ethnikosie Achna. W tym roku zakończył karierę. Po odwieszeniu butów na kołek dołączył do Farense po raz trzeci. Tym razem ekipa, bądź co bądź, z zaplecza portugalskiej ekstraklasy, powierzyła mu bardzo odpowiedzialne stanowisko. Od lipca gracz pozostaje szefem klubowego skautingu.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Polska Piłka", w którym wspominamy m.in. piłkarzy biegających niegdyś po polskich boiskach, pamiętne mecze przedstawicieli Ekstraklasy w Europie, a także nieco zapomniane już kluby z naszego kraju.