Dlatego Urban nie powołał kolejnej "szóstki". "Dla jednego ryzyko"

Zawodnik Atlanty United stał się podstawowym elementem kadry Urbana. W poprzednim meczu z Litwą dostał żółtą kartkę i będzie zawieszony przeciwko Holandii.

Wydawało się, że selekcjoner może wykorzystać okazję, aby postawić na któregoś z defensywnych pomocników z Ekstraklasy. Do kadry przymierzano m.in. Oskara Repkę czy Tarasa Romanczuka. Ostatecznie Urban nie powołał żadnego z nich. Podczas czwartkowej konferencji został zapytany o ten ruch, który można uznać za ryzykowny.

- Dla jednego ryzyko, dla innego jakiś obrany kierunek stylu gry. Jeśli chodzi o brak powołania tzw. "szóstki", to każdy ma prawo do oceny i stwierdzenia, że być może nie znalazłem "szóstki" na poziom reprezentacyjny. Na pewno będzie to dyskusyjne - przyznał Urban.

- Chcemy spróbować czegoś innego, poza tym ta sytuacja ma miejsce w jednym spotkaniu, bo w kolejnym będziemy mieli już do dyspozycji Bartka Slisza. Nie widzę w tym problemu, a jeśli uważamy to za problem, to ja staram się wykorzystać tę sytuację do czegoś innego - kontynuował.

Na papierze reprezentacja Holandii dysponuje mocniejszymi zawodnikami od Polski. Selekcjoner stwierdzi jednak, że w pojedynczym spotkaniu można sprawić niespodziankę. Wystarczy przypomnieć wrześniowe spotkanie w Rotterdamie, kiedy Polska zremisowała 1:1.

- Ta różnica jakościowa jest duża. Wystarczy zobaczyć, gdzie ci zawodnicy grają. Ale reprezentacja to reprezentacja. To zbiór graczy, którzy reprezentują dany kraj. Z reguły w kadrze rozgrywa się jedno spotkanie na jakiś czas. W jednym spotkaniu to jest możliwe, aby sprawić niespodziankę. Patrząc globalnie na reprezentacje Holandii i Polski, jest różnica, ale poprzednie spotkanie pokazało, że możemy powalczyć. Ogólnie piłka jest taką dyscypliną, w której niespodzianki są możliwe. Kibic zawsze wierzy w to, że nawet z nie wiadomo jak mocnym przeciwnikiem można wygrać. Tak to widzę - dodał Urban.