Everton nadal w marazmie. Idealny rywal na przełamanie zabrał mu dwa punkty [WIDEO]

Po Evertonie, liderze Premier League i objawieniu na początku sezonu, nie ma śladu. W 3. minucie słabość defensywy Carlo Ancelottiego obnażył Robbie Brady, który nie nękany przez nikogo spokojnie przyjął piłkę, ustawił sobie na nogę i uderzył z ponad 20 metrów. Jordan Pickford wyciągnął się jak struna, ale nie miał szans na skuteczną interwencję. 1:0. Skrzydłowy Burnley czekał na swoją bramkę aż 367 dni.

W pierwszej połowie nie najlepiej wyglądał ofensywny tercet “The Toffees”. James Rodriguez wypadł z formy i od czterech meczów nie daje żadnych liczb, pojedyncze zrywy Richarlisona nie wnosiły zbyt wiele, a Dominic Calvert-Lewin cierpiał nie dostając podań. Całe szczęście dla fanów Evertonu z dołka wydostał się Pickford, który w 41. minucie powstrzymał szarżującego Chrisa Wooda.

Wreszcie jedna, jedyna akcja przyniosła gościom wyrównanie. Allan odebrał piłkę w środku pola, szybko rzucił futbolówkę na skrzydło do Richarlisona, który elegancko odnalazł w polu karnym Calverta-Lewina. Napastnik musiał już jedynie dostawić nogę. To 11. gol reprezentanta Anglii w obecnych rozgrywkach.

Na początku drugiej połowy odnalazł się James. Kolumbijczyk technicznym strzałem próbował pokonać Nicka Pope’a, lecz Anglik kapitalnie sparował piłkę na rzut rożny. W 83. minucie decydujący cios gościom mógł zadać jeszcze Chris Wood, ale na posterunku znów był Pickford.

6 ostatnich meczów, 4 punkty na 18 możliwych. To dorobek Evertonu, który powoli traci kontakt z czołówką Premier League. Nic nie wskazuje też na to, by sytuacja miała się odwrócić. W następnej kolejce “The Toffees” zmierzą się bowiem z Chelsea. Nieciekawie jest również w drugim obozie. Burnley w tabeli nadal wyprzedza tylko fatalnie spisujące się Sheffield United.