Festiwal nieskuteczności nie przeszkodził Lechowi Poznań. Skromna wygrana "Kolejorza" zamiast pogromu [WIDEO]
Lech Poznań w swoim trzecim tegorocznym meczu w PKO Ekstraklasie wreszcie doczekał się zwycięstwa. W niedzielę "Kolejorz" pokonał 1:0 Miedź Legnica po golu Mikaela Ishaka. Mistrzowie Polski powinni jednak wygrać znacznie wyżej.
Podopieczni Johna van den Broma przed tygodniem tylko zremisowali ze Stalą Mielec, a w środę podzielili się punktami w zaległym spotkaniu z Miedzią. Teraz mieli szansę na błyskawiczny rewanż w kolejnym starciu z beniaminkiem.
Niewiele jednak brakowało, aby po fatalnej stracie Niki Kwekweskiriego to goście wyszli na prowadzenie w 13. minucie. Sytuację uratował Filip Bednarek, który bardzo dobrze obronił uderzenie Olafa Kobackiego.
Po chwili było już 1:0 dla Lecha. Piłkę wzdłuż bramki dobrze zagrał Filip Dagerstal, a z najbliższej odległości do siatki wpakował ją Mikael Ishak. W ciągu kilkudziesięciu sekund mogły paść nawet dwa gole, lecz Filip Szymczak trafił w poprzeczkę.
W 28. minucie do siatki trafił Kamil Drygas, lecz bramka pomocnika nie została uznana ze względu na spalonego. Ostatecznie w pierwszej połowie wynik nie uległ już zmianie.
Lech ruszył do ataku od początku drugiej części spotkania i zaprezentował prawdziwy festiwal nieskuteczności. W 57. minucie Miedź przed stratą gola znów uratowała poprzeczka - tym razem po strzale Ishaka.
Po chwili kapitan Lecha miał jeszcze lepszą okazję, lecz spudłował z kilku metrów. Dobijał strzał Marchwińskiego, który... trafił w poprzeczkę. Potem strzelali także Kwekweskiri i Szymczak. Z pierwszym uderzeniem poradził sobie Abramowicz, drugie przeszło tuż obok słupka.
Seria zmarnowanych sytuacji mogła zemścić się na Lechu, bo Miedź wyprowadziła dwie bardzo groźne kontry. Za każdym razem marnował je Angelo Henriquez. Najpierw uderzył bardzo niecelnie, a później w sytuacji sam na sam z Bednarkiem trafił prosto w bramkarza.
W końcówce kolejnych sytuacji nie wykorzystali jeszcze Ishak oraz Szymczak. Ostatecznie Lech i tak wygrał jednak to spotkanie 1:0. W efekcie awansował na trzecie miejsce w tabeli, ale do Rakowa Częstochowa wciąż traci aż 12 punktów.