Frankowski przeprosił Jagiellonię. Tak tłumaczy się po błędzie

Bartosz Frankowski popełnił wielki błąd w niedzielnym meczu Górnika Zabrze z Jagiellonią Białystok. Arbiter zabrał głos przed kamerami CANAL+ Sport.
Nie ulega wątpliwości, że jeszcze przy stanie 1:1 z boiska powinien wylecieć Josema. Hiszpan faulował wychodzącego na czystą pozycję Dimitrisa Rallisa, ale nie zobaczył nawet żółtej kartki. Pisaliśmy o tym TUTAJ.
Na błąd Bartosza Frankowskiego oraz sędziów odpowiedzialnych za VAR zareagował już PZPN. Arbitrzy zostaną odsunięci od pracy w najbliższym czasie (więcej TUTAJ).
Według Szymona Janczyka z Weszło Frankowski po spotkaniu rozmawiał z Tarasem Romanczukiem. Przeprosił kapitana Jagiellonii za swoją pomyłkę. Sam arbiter zabrał z kolei głos w wywiadzie z CANAL+ Sport.
- Ustalmy od razu, że jeżeli rozstrzygamy to zdarzenie jako przewinienie, to jest to tzw. DOGSO, czyli pozbawienie realnej szansy na zdobycie bramki. Wiązałoby się to z wykluczeniem dla zawodnika gospodarzy. Pierwotnie takie było moje odczucie boiskowe. Pewien rodzaj błędu komunikacyjnego sprawił, że finalnie nie podjąłem takiej decyzji. Odgwizdałem przewinienie na bramkarzu, które było dalszą fazą tej akcji - tłumaczył Frankowski.
- Obrońca przegrał walkę o pozycję i wszedł przed niego napastnik, który miał piłkę pod kontrolą. W drugiej fazie, kiedy zawodnik atakujący upada, widać też naciągniętą koszulkę obrońcy. Powinienem podyktować rzut wolny bezpośredni i ukarać zawodnika czerwoną kartką. Biorę pełną odpowiedzialność za tę decyzję, bo jestem liderem zespołu sędziowskiego. Bardzo przepraszam zainteresowane strony i kibiców obu drużyn za swoją pomyłkę. Jest mi niezmiernie przykro z tego powodu - podkreślił.
- Wewnętrzne dyskusje zostawię wewnątrz zespołu. Sugestywna była kwestia pracy rękoma napastnika, który naciągnął koszulkę obrońcy przy upadku. Pewnie ten fakt przeważył, że finalnie do monitora nie podszedłem - zakończył.