Gwiazdor Realu Madryt chciał podejść do rzutu karnego w meczu z FC Barceloną. Potem oddał piłkę Viniciusowi

Vinicius Junior popisał się hat-trickiem w niedzielnym meczu Realu Madryt z FC Barceloną. Jak się okazuje, do rzutu karnego w końcówce pierwszej połowy chciał początkowo podejść zupełnie inny zawodnik.
Brazylijski skrzydłowy w finale Superpucharu Hiszpanii zagrał znakomicie. Już po dziesięciu minutach "Królewscy" prowadzili 2:0, a Vinicius mógł cieszyć się z dubletu.
Pod koniec pierwszej połowy podopieczni Carlo Ancelottiego mieli rzut karny. To właśnie "Vini" był faulowany w "szesnastce", gdy przepisy przekroczył Ronald Araujo.
Jako że na boisku nie było Luki Modricia, który od pewnego czasu jest etatowym wykonawcą rzutów karnych, do piłki miał podejść Jude Bellingham. Anglik wymienia się z Viniciusem, a wcześniej to Brazylijczyk miał szansę z jedenastu metrów.
Skrzydłowy podszedł jednak do klubowego kolegi, prosząc o to, aby to on mógł zmierzyć się z Inakim Peną. Bellingham przystał na takie rozwiązanie.
- Następny rzut karny będzie dla mnie - powiedział Anglik w kierunku kolegi z zespołu jeszcze przed tym, jak ten oddał strzał z jedenastu metrów. Vinicius skompletował natomiast hat-tricka.
Po wszystkim wykonał wymowny gest w kierunku Bellinghama, dedykując to trafienie Anglikowi. Ostatecznie Real wygrał z FC Barceloną aż 4:1 i zasłużenie sięgnął po Superpuchar Hiszpanii.