Kamil Jóźwiak "nawrzucał" trenerowi Andory. "Nie będę mówił co, ale nie miał mi tego za złe"
Kamil Jóźwiak nie tylko strzelił w Andorze gola i zaliczył asystę, ale też miał scysję z selekcjonerem gospodarzy. Opowiedział o tym na gorąco przed kamerami "TVP Sport".
Wahadłowy reprezentacji Polski będzie miło wspominał ten mecz, bo poprawił własne liczby z orzełkiem na piersi. Nie było to jednak łatwe spotkanie ani dla niego, ani dla całego zespołu, bo miejscowi grali ostro i chętnie dyskutowali z sędzią. Jóźwiak nie pozostawał im dłużny, o czym opowiedział już po ostatnim gwizdku.
Dziennikarz "TVP Sport" zauważył, że po zakończeniu pierwszej połowy Jóźwiak uciął sobie pogawędkę z trenerem reprezentacji Andory. Reprezentant Polski wyjaśnił, o co chodziło.
- Jak były sporne sytuacje w pierwszej połowie, to z ławki Andory non stop coś krzyczeli, aż w końcu coś trenerowi Andory odpowiedziałem. Nie będę mówił co, ale potem go przeprosiłem, powiedziałem, że to emocje, nie miał mi tego za złe - przyznał Jóźwiak z uśmiechem na ustach.
Zawodnik Derby County odniósł się również do przebiegu całego starcia na Estadio Nacional.
- Dobrze się dla nas rozpoczął ten mecz, jeszcze ta czerwona kartka. Po szybkich dwóch strzelonych bramkach zapowiadało się, że spokojnie możemy tutaj wygrać, ale potem tak nie było. Za bardzo się wdaliśmy w przepychanki, trochę nas to wybiło z rytmu, i może tego efektem była ta stracona bramka, bo nie powinniśmy jej stracić - ocenił.
Kamil Jóźwiak zdradził też, jak czuł się w roli lewego wahadłowego, gdzie grał po wejściu na boisko Matty'ego Casha.
- Jak się czuje na lewej stronie? Niżej, nieco głębiej schodzę po piłkę. Ale to nie jest dla mnie nic nowego, grałem na tej pozycji często, pewne nawyki muszę złapać, ale myślę, że mogę tam grać - skwitował.
Kolejny mecz Polacy rozegrają w najbliższy poniedziałek przeciwko Węgrom. Mają już pewny udział w marcowych barażach o awans do MŚ w Katarze.