Kibice wywołali skandal w meczu Ekstraklasy. Oprawa mogła doprowadzić do tragedii [WIDEO]

Śląsk Wrocław pokonał w sobotę Widzew Łódź (2:1) i awansował na pozycję lidera Ekstraklasy. Obie bramki dla gospodarzy zdobył Nahuel Leiva. Po stronie gości trafił natomiast Imad Rondić.

Mecz rozgrywany we Wrocławiu wzbudził mnóstwo kontrowersji. Już po ostatnim gwizdku mocnym wpisem w mediach społecznościowych podzielił się Bartłomiej Pawłowski. Atakujący Widzewa miał pretensje do arbitra. Sędzia Bartosz Frankowski najpierw podyktował rzut karny po rzekomym faulu Rafała Gikiewicza, a następnie uznał bramkę, która miała zostać zdobyta z pozycji spalonej.

- Panowie, okradliście nas z awansu w Fortuna Pucharze Polski i z punktów w PKO BP Ekstraklasie. Macie dostęp do technologii i masę powtórek. Doradzają Wam w wozie VAR, a na koniec i tak przypominają się sceny z Piłkarski Poker dzięki Waszej pracy. Dość przymykania oka na Waszą nieudolność - napisał Bartłomiej Pawłowski na Twitterze.

Ogromnych emocji nie brakowało także na trybunach. W trakcie sobotniego meczu kibice Śląska i Widzewa przygotowali specjalne oprawy. Pokaz gości wymknął się jednak spod kontroli.

Fani łódzkiego klubu odpalili na swoim sektorze fajerwerki. Wystrzelone przez kibiców gości środki pirotechniczne nie zdołały jednak wylecieć poza stadion i zaczęły odbijać się od dachu. Część z nich zmieniła trajektorię lotu i eksplodowała na trybunie zajmowanej przez sympatyków przyjezdnych.

Kilka fajerwerków poleciało z kolei w kierunku sektora rodzinnego. Cała sytuacja wyglądała bardzo niebezpiecznie. Na szczęście skończyło się tylko na strachu i żaden z kibiców nie doznał obrażeń.

Kolejne starcie Widzewa zostanie rozegrane 10 marca. Rywalem byłego mistrza Polski będzie Legia Warszawa.