Kładł cegły i dostarczał lodówki, potem trafił do Ligi Mistrzów. Nie uwierzycie, ile zarabiał
W wieku 20 lat przeniósł się z Brazylii do Włoch, nie myśląc o zawodowej karierze. Na Półwyspie Apenińskim pracował jako murarz oraz dostawca sprzętu AGD. W końcu otrzymał szansę, którą wykorzystał. Po wielu latach trafił do Milanu. W jego barwach strzelał w Lidze Mistrzów oraz sięgnął po mistrzostwo Włoch. Junior Messias, proszę państwa.
Historia Juniora Messiasa brzmi niczym scenariusz na kinowy hit. Brazylijczyk występuje obecnie we włoskiej elicie, będąc zawodnikiem Genoi. W przeszłości wydawało się to jednak dla niego nierealne.
Zawodnik stawiał pierwsze piłkarskie kroki w akademii Cruzeiro. Tam nie zdołał rozwinąć swoich skrzydeł, przez co jego marzenia o wielkim graniu zeszły na dalszy plan. Finalnie w wieku 20 lat wyjechał z rodzicami do Włoch, walcząc o lepsze jutro. Po przeprowadzce Messias nie myślał o profesjonalnej karierze. Nie posiadał pozwolenia na pobyt i miał najbliższych na utrzymaniu. Dołączył do amatorskiej drużyny Sport Warique, która zrzeszała piłkarzy będących uchodźcami.
Brazylijczyk grał w klubie w weekendy, a w tygodniu pracował na budowie. Był murarzem, lecz zarobki nie były dla niego wystarczająco satysfakcjonujące. W efekcie podjął się innego fachu i został zatrudniony w sklepie ze sprzętem AGD jako dostawca - dostarczał m.in. lodówki.
Ezio Rossi, który był działaczem Sport Warique, dostrzegł talent Messiasa i próbował zapewnić mu lepsze warunki do rozwoju. Nawiązał kontakt z Fossano z Serie D, które zainteresowało się Brazylijczykiem. Oferta klubu była dla piłkarza jednak zbyt mało atrakcyjna, przez co ten wolał pracować jako dostawca.
- Zaoferowali mu bardzo niską pensję, a Junior wolał pozostać dostawcą. Powiedział mi, że musi myśleć o rodzinie. Wspomniał, że jadł "ryż i kamienie", żeby grać w piłkę nożną, ale to już nie miało sensu. Musiał stawić czoła rzeczywistości - mówił Rossi w rozmowie z Gianlucą Di Marzio.
W 2015 roku po Brazylijczyka zgłosiło się Casale z Serie D. Czwartoligowy klub zaoferował mu pensję w wysokości 430 euro, czyli na tamten moment około 1800 złotych. Messias postanowił przystać na zaproponowane warunki, rzucił pracę dostawcy i rozpoczął zawodowe granie.
Po niecałym roku zawodnik przeniósł się do Chieri, które także występowało w czwartej lidze. W sezonie 2016/17 grał niczym z nut - w 34 meczach zdobył 15 bramek i zaliczył trzy asysty. Po dobrych miesiącach pozostał jednak bezrobotny. W końcu zgłosiło się po niego Gozzano, z którym wywalczył awans do Serie C.
Występując w trzeciej lidze, Messias przykuł uwagę Crotone z Serie B. Działacze z Kalabrii zdecydowali się wyłożyć za niego 400 tysięcy euro, finalizując transfer. Brazylijczyk nie przeniósł się jednak do nowego klub od razu. Spędził jeszcze kilka miesięcy na wypożyczeniu w Gozzano i trafił do Crotone dopiero na sezon 2019/20.
Brazylijczyk z miejsca stał się ważnym piłkarzem. Przez dwa lata odgrywał kluczową rolę w sukcesach klubu, notując z nim awans do Serie A. W tym czasie rozegrał 73 spotkania, w których zdobył 15 bramek i zaliczył 12 asyst. Swoją dyspozycją przykuł uwagę Milanu.
Działacze najpierw wypożyczyli go na San Siro, a następnie sfinalizowali jego transfer. Crotone zainkasowało za niego ponad osiem milionów euro. Messias był ważnym zawodnikiem "Rossonerich", na którym można było polegać. Nie sposób pominąć, że wpisywał się na listy strzelców w dwóch edycjach Ligi Mistrzów.
Brazylijczyk spędził dwa sezony w Milanie, podczas których rozegrał 68 spotkań. W ich trakcie zdobył 12 bramek, zaliczył cztery asysty oraz sięgnął po mistrzostwo Włoch. W styczniu ubiegłego roku odszedł na zasadzie transferu definitywnego do Genoi, w której występuje do dziś. W obecnym sezonie zmaga się z problemami zdrowotnymi, przez co wystąpił dopiero w sześciu meczach.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Ciekawostki: Piłka Zagraniczna", w którym piszemy o obecnych, byłych, czy niedoszłych gwiazdach futbolu, których historia zasługuje na przypomnienie.