Klopp jakiego nie znacie. Przeciwnik Brexitu, sympatyk Angeli Merkel... "Ja kanclerzem? Nie... Merkel ma krótsze wakacje ode mnie"

Juergen Klopp w obszernej rozmowie z dziennikiem "The Guardian" chętnie wypowiadał się na tematy polityczne i społeczne. Niemiec dał się poznać jako zwolennik Unii Europejskiej. Kibiców mogą jednak być spokojni. Choć Klopp żywo interesuje się polityką, to nie zamierza dla niej porzucać futbolu.
Klopp wnikliwie obserwuje sytuację na świecie. Jego zdaniem Niemcy wcale nie są bardziej otwarci na obcokrajowców niż Anglicy.
- Jeśli porozmawia się z niewłaściwą osobą w Niemczech, to ona powie, że trzeba zbudować płot, który zatrzyma obcokrajowców. Europa w ostatnich latach stała się dziwna. Lubię jeździć na narty do Austrii, ale jej władze wypychają do nas emigrantów, zamiast im pomóc. Bycie europejskim liderem w dzisiejszej sytuacji nie jest przyjemne. Nie ma łatwych rozwiązań - mówi Klopp.
Menedżer Liverpoolu jest zdecydowanym przeciwnikiem Brexitu.
- Kiedy David Cameron podjął decyzję o rozpisaniu referendum w tej sprawie, to pomyślałem, żę to nie jest dobra decyzja. Ludzie nie powinni głosować w takich sprawach. Do wszystkich dochodziły tylko niektóre argumenty. Wybór polegał na pozostaniu w Unii Europejskiego, która nie jest idealna, albo wyjściu z niej, ale nikt nie wiedział na jakich zasadach. Wynik brzmiał 51 do 49, co oznacza, że prawie połowa była niezadowolona z decyzji, która zmieni kraj. Część z tych, która głosowała za wyjściem z UE, na pewno pomyślała później, że zrobiła coś złego. Ludzie wyjeżdząją teraz na wakacje i narzekają, że jest drogo. jest, bo funt stracił na wartości. To tylko jedna z konsekwencji Brexitu - podkreśla Klopp.
- Unia Europejska nie jest idealna, ale to najlepszy polityczny projekt, jaki mieliśmy. Historia pokazała, że kiedy jesteśmy razem, to możemy rozwiązywać różne problemy. Kiedy się rozdzielamy, zaczynamy walczyć ze sobą. Nie było sytuacji, w której podział stworzył sukces. Dla mnie Brexit nie ma sensu - dodaje Niemiec.
Dziennikarz sportowy Martin Quast uważa, że Klopp mógłby odnieść sukces w wyborach i objąć ważne stanowisko w administracji państwowej.
- Może w 2004 roku mógłbym zostać burmistrzem Moguncji... Nie mam jednak żadnych umiejętności w tym zakresie. po prostu interesuję się polityką. Chciałbym jednak, żeby politycy mówili jak normalni ludzie. Powinniśmy dbać o dobrych polityków, bo nie ma ich zbyt wielu - przyznaje Klopp.
- Ja kanclerzem Niemiec? Hmmm, Angela Merkel ma dwa tygodnie urlopu w roku. To mniej ode mnie! Kiedy jest na wakacjach, to i tak wszyscy ją obserwują, potem pojawiają się jej zdjęcia, gdy wędruje w górach. Nie zamierzam więc ubiegać się o to stanowisko. Poważnie mówiąc, to naprawdę ją lubię i uważam, że wykonuje niesamowitą robotę. A to bardzo trudna praca i nie tak dobrze opłacana jak trener piłkarski. Będę się trzymał Liverpoolu... - kończy Klopp.