Kulisy negocjacji ws. kontraktu Leo Messiego z FC Barceloną. Argentyńczyk wcześniej zaakceptował niższą pensję

Nie milkną echa publikacji dziennika "El Mundo" na temat kontraktu Messiego. Umowa, którą Barcelona zawarła z Argentyńczykiem w 2017 roku, była warta aż 555 mln euro. To kwota brutto. Na konto piłkarza trafiło mniej, ale i tak bardzo dużo - niemal 300 mln euro.

Jak to się stało, że Messi wynegocjował tak olbrzymie wynagrodzenie? Tłumaczy to dziennik "Sport", który cofnął się do wydarzeń z lata 2017 roku.

Pod koniec czerwca Barcelona ustaliła z Messim warunki, na których miała zostać przedłużona umowa. Porozumienie objęło też wysokość, którą strony wyznaczyły na 300 mln euro. Wówczas wydawało się, że taka kwota całkiem dobrze zabezpiecza interesy klubu. Wkrótce jednak optyka się zmieniła - PSG kupiło Neymara za 222 mln euro.

Już ten fakt musiał spowodować nerwowość w gabinetach szefów Barcelony. Zdaniem "Sportu" jeszcze spotęgowała ją wiadomość, którą otrzymał jeden ze współpracowników Josepa Marii Bartomeu. Przekazano mu, że jeden z krajów z Zatoki Perskiej umieścił w banku w Luksemburgu 300 mln euro na zakup piłkarza.

"Sport" twierdzi, że wystraszony tymi pogłoskami Bartomeu postanowił natychmiast działać. Skontaktował się z Jorge Messim, by podnieść klauzulę odstępnego w umowie jego syna. Argentyńczyk miał odpowiedzieć, że w takim razie trzeba będzie też zmienić inne zapisy kontraktu.

Ile Messi mógł na tym zarobić? Tego nie wiadomo. "Sport" twierdzi jedynie, że pierwotnie kwoty, które przy okazji czerwcowego porozumienia, był niższe od ostatecznych, czyli tych opublikowanych przez "El Mundo". Faktem jest za to, że klauzula odstępnego w kontrakcie, który podpisał Argentyńczyk, została ustalona na 700 mln euro.