Kulisy rozstania z trenerem Znicza. Prezes ujawnił szczegóły, odpiera zarzuty

Choć do końca sezonu na zapleczu Ekstraklasy pozostały jedynie trzy kolejki, to Grzegorz Szoka stracił pracę w Zniczu Pruszków. Więcej o sytuacji pisaliśmy TUTAJ.

Prezes klubu, Tomasz Matuszewski, zapewnia jednak, że nie zamierzał wpływać na skład i ten zbytnio się nie zmieni. Powodem rozstania miały być według jego wersji żądania finansowe Szoki.

- Prawdą jest, że trener Szoka nie pojechał na mecz ze Stalą i zakończyliśmy z nim współpracę. Powodem są bardzo duże różnice zdań, co przyszłości klubu, wizji i aktualnej sytuacji - potwierdził Matuszewski.

- Trener Szoka postanowił, ze nie będzie z nami dłużej współpracował i nie mam co do tego pretensji. Gdyby pan redaktor dostał np. propozycję z BBC, to najprawdopodobniej by z niej skorzystał. Każdy może robić sobie w życiu to, żeby było mu jak najlepiej. Natomiast wizje, co do dalszych poczynań klubowych strasznie się nam rozjechały i męczyliśmy się. Sam czuję pewien niesmak, że nie dotrwaliśmy do czerwca - do końca kontraktu. To zaczynało tak gęstnieć, że zarówno dla trenera, jak i zawodników i klubu lepszym rozwiązaniem było rozstanie się - podkreślił.

- Są sprawy finansowe, w których się nie zgadzaliśmy - chodzi o rozliczenie dobrego wyniku za sezon, który za chwilę się skończy. Wydaje nam się, że wymagania finansowe trenera w pewnym momencie przekroczyły możliwości i zdolności finansowe klubu i one były nie do przyjęcia. Myślałem, że przed sezonem ustaliliśmy wymagania finansowe, natomiast nagle zaczęły następować zmiany - stwierdził.

- Mamy trzy kandydatury, jeśli chodzi o następcę trenera Szoki. Rozmowy są w toku, chcemy to dopiąć w następnym tygodniu, żeby trener, który będzie prowadził Znicz w przyszłym sezonie, miał trochę więcej czasu na przyjrzenie się aktualnej sytuacji kadrowej i żeby mógł niektóre decyzje podejmować. Kto poprowadzi Znicz w dzisiejszym meczu ze Stalą? Pracownik klubu, ale więcej nie chcę zdradzać - zakończył.