Lech wymęczył awans w Pucharze Polski. Potrzebował karnych, by wygrać z Radomiakiem
Lech Poznań wymęczył awans do ćwierćfinału Pucharu Polski. "Kolejorz" po rzutach karnych wyeliminował pierwszoligowego Radomiaka.
"Kolejorz" od początku meczu miał przewagę, ale gdy już stworzył sobie szansę do zdobycia bramki, to był nieskuteczny. W drugiej połowie świetnych okazji nie wykorzystali Szymczak, który z trzech metrów trafił w bramkarza Radomiaka, i Skóraś.
W 72. minucie piłkę do siatki wbili gospodarze. Gol Bodziocha nie został jednak uznany - sędzia dopatrzył się faulu gracza Radomiaka.
Piłkarze pierwszoligowca byli coraz groźniejsi. W 82. minucie bardzo blisko zdobycia bramki był Podoliński, ale piłka po jego uderzeniu zatrzymała się na słupku. Chwilę później gracz Radomiaka miał jeszcze jedną dobrą okazję. Tym razem nie trafił czysto głową w piłkę.
Oba zespoły musiały przystąpić do dogrywki. W 101. minucie ręką we własnym polu karnym zagrał Kwekweskiri. Jedenastkę na gola zamienił Radecki. Piłkarz Radomiaka kopnął dziwnie - lekką podcinką w kierunku słupka, ale co najważniejsze trafił do siatki.
Po stracie gola Lech atakował, ale trudno powiedzieć, by gotowało się pod bramką Radomiaka. Goście w końcu dopięli jednak swego. W 117. minucie wyrównującego gola strzelił Puchacz, który wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Skórasiu.
Do końca dogrywki wynik nie uległ zmianie. Zwycięzcę wyłoniły rzuty karne. Radomiak po dwóch seriach był w świetnej sytuacji, bo Kochalski obronił strzały Tiby i Kravetsa. Mimo tego pierwszoligowcy zmarnowali szansę na awans do ćwierćfinału. Już w drugiej serii spudłował Bodzioch. Ostatecznie na bohatera meczu wyrósł Bednarek, który zatrzymał uderzenia rywali w piątej i szóstej kolejce. Pechowymi strzelcami byli Kozak i Cichocki. Lech w karnych wygrał 4:3.