Legia sprzedała gwiazdę za ponad 40 milionów. Tak się powinno robić transfery
Ten transfer nie był ruchem w stylu polskiego klubu, bo zadziałało w nim wszystko. Od świetnej roboty działu skautingu, przez rozwój przy pomocy trenerów, aż po wypromowanie na europejskiej scenie i sprzedaż za istną fortunę. Odejście gwiazdy zapewniło Legii Warszawa ogromne pieniądze.
Okno transferowe w sezonie 2020/21 w wykonaniu Legii Warszawa było naprawdę mocarne. Klub ze stolicy może i nie wydał za dużo, bo łącznie wyszło zaledwie 1,35 mln euro, ale za to ściągnął piłkarzy, którzy szybko zaczęli stanowić o sile zespołu. Mowa tu o Josipie Juranoviciu czy Filipie Mladenoviciu.
Świetnym uzupełnieniem bałkańskiego duetu okazał się wciąż młody, ale bardzo utalentowany Ernest Muci. Legia sprowadziła go z KF Tirana. W Albanii był określany wielkim talentem, co udowodnił już w swoim debiucie. Mając zaledwie 17 lat, trafił do siatki w pojedynku ligowym z Kukesi.
W kolejnych dwóch sezonach było jeszcze lepiej, bo Muci strzelił 20 goli i dołożył do nich pięć asyst w 64 meczach. Świetne liczby młodego piłkarza przykuły uwagę Legii, która postanowiła zaryzykować i ściągnąć go do Warszawy za 500 tys. euro. Jak pokazał czas, ruch ten był istnym strzałem w dziesiątkę.
Reprezentant Albanii rozkręcał się bardzo wolno. W swoim pierwszym sezonie na polskich boiskach z reguły wchodził z ławki, w związku z czym jego liczby nie porywały. W ośmiu meczach nie zdobył ani jednej bramki. Na premierowe trafienie było trzeba poczekać aż do lipca 2021 i meczu z Wisłą Płock.
Spotkanie inaugurujące nowy sezon PKO BP Ekstraklasy młody atakujący Legii rozpoczął od początku i szybko udowodnił, że będą z niego ludzie. Piękny strzał z dystansu zapewnił stołecznej drużynie cenny triumf 1:0 i stał się wizytówką młodego gracza. Jeśli Muci trafiał do siatki, robił to w kosmicznym stylu.
Miesiąc po pierwszym golu w lidze Muci został też bohaterem "Wojskowych" w Europie. Jego bramka w starciu z Dinamem Zagrzeb dała remis 1:1. W międzyczasie dołożył kolejne trzy trafienia w PKO BP Ekstraklasie, jednak był to tylko początek. Utalentowany atakujący dopiero zaczynał się rozkręcać.
Przełomowy z perspektywy Albańczyka okazał się bowiem sezon 2022/23. Muci udowodnił, że może być wiodącą postacią Legii. Efekt? Na przestrzeni całych rozgrywek zdobył sześć bramek oraz dołożył siedem asyst. W kolejnej kampanii było jeszcze lepiej, wszak biorąc pod uwagę europejskie puchary, miał swój udział przy 11 trafieniach. Na dobry początek w Europie ustrzelił m.in. dublet z Aston Villą.
Świetne występy i bajeczne bramki 24-latka w barwach Legii nie mogły skończyć się inaczej. Wycena reprezentanta Albanii osiągnęła horrendalne wartości, a coraz większe zainteresowanie europejskich ekip tylko utrzymywało "Wojskowych" w przekonaniu, że na Mucim zarobią bardzo konkretną kwotę.
Na początku 2024 roku po usługi Albańczyka zgłosił się Besiktas. Turecki klub wyłożył aż dziesięć mln euro, co w przeliczeniu na polską walutę dawało pnad 42 mln zł. Muci stał się z kolei czwartym najdrożej sprzedanym graczem w historii ligi. Przed nim znaleźli się Ante Crnac, Kacper Kozłowski i Jakub Moder.
Z perspektywy Legii wystarczyły tylko trzy lata, aby uzyskać 20-krotność zainwestowanych w 24-latka pieniędzy. Stołeczny klub pokazał rywalom, jak powinno się poruszać po rynku transferowym.
Kariera Muciego nad Bosforem, choć zaczęła się nieźle, na razie nie porywa. Po dobrym początku i rzekomym zainteresowaniu ze strony klubów Premier League, nadeszła nieoczekiwana zmiana otoczenia. Były zawodnik Legii opuścił Besiktas i w ramach wypożyczenia przeniósł się do Trabzonsporu.
W barwach nowego zespołu Muci na razie zawodzi. Po rozegraniu dziesięciu spotkań nie ma w swoim dorobku ani gola, ani asysty. Tak słabe liczby mogą nie przekonać szefostwa Trabzonsporu do wykupu.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Polska Piłka", w którym wspominamy m.in. piłkarzy biegających niegdyś po polskich boiskach, pamiętne mecze przedstawicieli Ekstraklasy w Europie, a także nieco zapomniane już kluby z naszego kraju.