Legia Warszawa. Czesław Michniewicz: Nikt w naszej szatni nie myśli o tym w ten sposób. Zostało siedem meczów

Czesław Michniewicz odpowiedział na pytania dziennikarzy po meczu z Pogonią. - Bardzo cieszymy się z tego, że wygraliśmy - przyznał opiekun Legii Warszawa.
"Wojskowi" pewnie zmierzają po końcowy triumf w PKO Ekstraklasie. Dziś w meczu na szczycie rozbili Pogoń Szczecin. Na własnym boisku wygrali 4:2 i mają już 10 punktów przewagi nad najgroźniejszym rywalem.
Czesław Michniewicz daleki jest jednak od twierdzenia, że jego podopieczni mają w kieszeni mistrzowski tytuł.
- Nikt w naszej szatni nie myśli o tym w ten sposób. Każdy podchodzi z pokorą, szacunkiem do rozgrywek. Zostało siedem meczów, do zdobycia 21 punktów. Wszyscy, poza nami, mogą zdobyć komplet punktów - i tabela może wyglądać inaczej na koniec sezonu. Cieszymy się, że mamy taką przewagę, ale to jeszcze nie koniec sezonu - oznajmił szkoleniowiec.
Michniewicz szczególnie był zadowolony z gry zespołu w pierwszej połowie. Po przerwie jego zawodnicy nie spisywali się już tak dobrze.
- Bardzo cieszymy się z tego, że wygraliśmy. Zwyciężyliśmy po dobrym meczu, jak na Wielką Sobotę przystało. Pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Wszystko nam wychodziło, zdobyliśmy ładne bramki - dodał.
- Skąd taka dysproporcja między pierwszą a drugą połową? Mówiłem o tym zawodnikom w szatni. Chciałbym, żeby jedna bramka w przyszłości, przy wyniku 4:1, nie zmieniała naszego oblicza. Żebyśmy dalej byli świadomi siły, umiejętności i grali w taki sposób jak do 45. minuty. Bo to był naprawdę świetny mecz w naszym wykonaniu. Ale, niestety, gol rywali trochę nas zablokował w drugiej połowie. I nie stwarzaliśmy tak wielu sytuacji, nie byliśmy tak dobrze zorganizowani w ofensywie i defensywie - podkreślił.
- Wprawdzie Pogoń nie kreowała może jakichś groźnych sytuacji. Martwi mnie to, że kolejny raz sprezentowaliśmy rzut karny – tak było z Wartą, tak było teraz. W zupełnie niegroźnej sytuacji przeciwnik dostał rzut karny, jak najbardziej słuszny. I do końca były emocje - zakończył.