Liverpool FC. Juergen Klopp wspomina finał Ligi Mistrzów. "Znajdowałem się między szczęściem a współczuciem"

Liverpool w zeszłorocznym finale Ligi Mistrzów wygrał z Tottenhamem 2:0. Poziom spotkania nie rzucił na kolana, ale dla Kloppa najważniejszy był oczywiście końcowy wynik.

- To nie był nasz najlepszy mecz, to nie był też najlepszy mecz Tottenhamu. Musieliśmy się jednak nauczyć wygrywać nawet wtedy, gdy gramy przeciętnie. Kiedy Divock Origi strzelił gola, to już wiedziałem, że zrobiliśmy wystarczająco dużo, by wygrać. To moje najważniejsze wspomnienie. Robota była wykonana - bardzo mi się to podobało - stwierdził Klopp

- Zaraz po meczu poczułem całkowitą ulgę. Podszedłem do Mauricio Pochettino i go przytuliłem. To była dziwna sytuacja, bo znajdowałem się między szczęściem a współczuciem dla niego. Dokładnie wiedziałem, co wtedy czuł - dodał niemiecki szkoleniowiec.

Trener Liverpoolu przyznał, że wygranie Ligi Mistrzów było ważne zwłaszcza dla jego najbliższych. Wcześniej drużyny prowadzone przez Niemca przegrały dwa finały elitarnych rozgrywek - w 2013 roku Borussia uległa Bayernowi, a w 2018 roku Liverpool przegrał z Realem Madryt.

- Kolejne dni były jednymi z najlepszych w moim życiu. Wiedziałem, że człowiek osiągający finał jest wielki, ale bez wygranej to nie to samo... Przegrałem pięć albo sześć finałów, już nawet nie pamiętam. Jestem trenerem, więc porażka jest jedną z rzeczy, które musiałem szybko zaakceptować. Rodzinie trudno jednak to zrobić. Kiedy przegraliśmy w Barcelonie 0:3, to moi synowie byli przygnębieni. Sam byłem wtedy w dobrym nastroju, bo zagraliśmy dobry mecz. Dla nich jednak najważniejszy był wynik. Wygranie finału to zatem wielka sprawa dla mojej żony, synów, sióstr i mamy - zakończył Klopp.

Liverpool nie obroni trofeum - w 1/8 finału tej edycji Ligi Mistrzów odpadł po dwumeczu z Atletico Madryt.