Łzy Cazorli po wielkim sukcesie. "Najpiękniejsza rzecz, jaką przeżyłem"
Santi Cazorla wciąż nie dowierza w wielki powrót Realu Oviedo do LaLiga. Padły wzruszające słowa.
W sobotę do złożonego z Elche i Levante grona beniaminków LaLiga dołączył Real Oviedo. Po przegranej 0:1 w pierwszym meczu ograł Mirandes 3:1 w rewanżowym spotkaniu finału baraży.
Tym samym klub wywalczył promocję do najwyższej klasy rozgrywkowej po 24 latach przerwy. Spadł z tego poziomu w rozgrywkach 2000/2001 i od tej pory nigdy nie zdołał do niej wrócić.
Jednym z architektów sukcesu był Santi Cazorla. 40-letni Hiszpan z wielkim hukiem wrócił do klubu w 2023 roku po latach w Recreativo Huelva, Villarrealu, Maladze, Arsenalu oraz Al-Sadd.
Po kontuzji nogi w 2016 roku zawodnik doznał poważnej infekcji, przez którą groziła mu amputacja stopy. Po blisko dekadzie udowodnił jednak, że wciąż fenomenalnie czuje się na murawie.
W ostatnich rozgrywkach zaliczył 35 występów, w których zdobył pięć bramek i dorzucił pięć asyst, pełniąc funkcję kapitana. Po historycznym meczu nie wierzył, że udało mu się spełnić marzenie o przywróceniu blasku ukochanej ekipie. Podczas rozmowy z Marcą miał łzy w oczach.
- Jak już wspominałem, moim największym marzeniem był powrót do domu i awans z tą ekipą do LaLiga. To było moje marzenie, odkąd byłem dzieckiem. Jestem bardzo szczęśliwy - ocenił.
- Myślę, że to najpiękniejsza rzecz, jaką przeżyłem przez 40 lat życia. Miałem szczęście doświadczyć innych wspaniałych rzeczy, jednak nic nie może się z tym równać - podsumował.
Dalsze losy Cazorli nie są za to znane. Gracz oczekuje na propozycję kontraktową ze strony klubu, ale nie wie, czy przyjmie ją z uwagi na stan zdrowia. Jego umowa wygasa w poniedziałek.