Manchester City. "Pierwszą reakcją Realu było niedowierzanie". Ujawniono klauzule w kontrakcie Haalanda

Haaland w tym sezonie błyszczy w barwach Manchesteru City. Angielski klub już przymierza się do zaoferowania mu nowego kontraktu. W Madrycie nie składają jednak broni.

"The Athletic" twierdzi, że Real zaczął obserwować Haalanda w sezonie 2019/2020. W Madrycie uznano, że jest jeszcze zbyt wcześnie, by wykupywać Norwega z Red Bulla Salzburg.

W kolejnych latach Real trzymał rękę na pulsie. Jego przedstawiciele mieli nawet wydzwaniać do Borussii Dortmund, by u źródła dowiedzieć się o tym, jakie kluby interesują się norweskim snajperem.

Choć "Królewscy" w zeszłym roku koncentrowali się na próbie pozyskania Kyliana Mbappe, to spotykali się też otoczeniem Haalanda. Wywołało to ponoć niepokój reprezentanta Francji. W prywatnych rozmowach przyznawał jednak, że może grać razem z Norwegiem.

Sam Haaland też wysyłał sygnały, że widzi się w Realu. Niektóre były ponoć bardzo wyraźne.

- Haaland wiele razy mówił w szatni Borussii, że chce grać w Realu. Martwił się imponującą formą Karima Benzemy i ewentualnym transferem Kyliana Mbappe. Uważał, że obaj zawodnicy sprawią, że będzie miał mniejsze znaczenie dla zespołu - czytamy w "The Athletic".

Ostatecznie Haaland wylądował w Manchesterze City. Według portalu w jego kontrakcie wciąż znajdują się liczne klauzule odejścia - 200 mln euro w 2024 roku i 175 mln euro sezon później. Te ceny obowiązują wyłącznie dla klubów spoza Premier League. Obwarowane są jednak różnymi warunkami.

- Pierwszą reakcją Realu na wieść o tych zapisach było niedowierzanie. Klub nadal bacznie obserwuje Haalanda. Chce podpisywać kontrakty z najlepszymi zawodnikami, choć zdaje sobie sprawę, że pod względem siły finansowej został wyprzedzony przez kluby Premier League i PSG - czytamy.