Marek Papszun wyjaśnił wysoką porażkę Rakowa Częstochowa. "To końska dawka"
Raków Częstochowa przegrał z Cracovią aż 0:3. Marek Papszun tłumaczył dotkliwą porażkę swojej drużyny zmęczeniem.
Raków ma za sobą maraton meczów. W środku tygodnia nadrabiał ligowe zaległości - wygrał z Pogonią Szczecin.
Sobotnie spotkanie zakończyło się klęską Rakowa. Papszun tłumaczył ją właśnie nawarstwiającym się zmęczeniem.
- To był dziwny mecz. Wydawało się, że mamy go pod kontrolą, a tymczasem każde zagrożenie pod naszą bramką kończyło się golem. Po moich zawodnikach widać było zmęczenie. Taki Zoran Arsenić grał czternasty mecz w tym sezonie. My graliśmy czwarte spotkanie, w tym jedno z dogrywką, w odstępie dziesięciu dni. To końska dawka - wyjaśnił Papszun.
- Ponieśliśmy bolesną porażkę, choć ten mecz mógł się potoczyć inaczej, bo mieliśmy swoje szanse. To spotkanie powinno zakręcić się koło remisu. Ktoś chyba rzucił na nas czary, bo nie możemy wygrać z Cracovią - dodał trener zespół z Częstochowy.
W poprzednim sezonie niepowodzenie w meczu z "Pasami" kosztowało Raków mistrzostwo Polski. Remis w końcówce rozgrywek spowodował, że zespół Papszuna stracił pierwsze miejsce w tabeli na rzecz Lecha Poznań.
Częstochowianie po siedmiu meczach mają na koncie trzynaście punktów. W tabeli są na razie na szóstym miejscu.