Miał zostać listonoszem, trafił do Arsenalu. Potem nastąpiła katastrofa
Był bliski zakończenia piłkarskiej kariery w wieku 17 lat po fatalnej kontuzji, przez którą zaczął myśleć o pracy jako listonosz. Yaya Sanogo stanął przed trudnym wyborem i postawił na piłkę nożną. Trafił do Arsenalu, jednak furory nie zrobił.
Karierę Yayi Sanogo należy nazwać niezwykle pechową. Przez niemal całą piłkarską przygodę prześladowały go kontuzje. Jego czas na Emirates Stadium przebiegał właśnie pod znakiem urazów. Francuz może jednak mówić o wielkim szczęściu, że ostatecznie trafił do Arsenalu.
Niewiele brakowało, aby snajper odwiesił buty na kołek jeszcze w barwach klubu, którego jest wychowankiem - AJ Auxerre. 19 września 2010 roku, gdy miał 17 lat, w meczu rezerw przeciwko Mulhouse nabawił się pierwszej poważniejszej kontuzji w karierze - złamał kość piszczelową.
Z uwagi na uraz Sanogo był poza grą przez ponad 200 dni. Poddał się żmudnej rehabilitacji, w trakcie której w jego głowie kłębiły się czarne myśli. Problemy zdrowotne wpędziły napastnika w dołek - właśnie wtedy rozważał zakończenie kariery.
Francuzowi wydawało się, że nie jest w stanie wrócić do poziomu prezentowanego sprzed kontuzji. W wywiadzie dla So Foot wyznał, że miał zaledwie pięć procent szans na to, że znów będzie mógł grać. W rezultacie starał się znaleźć alternatywę.
Pochodzący z francuskiej miejscowości Les Ulis piłkarz zastanawiał się nad podjęciem pracy na… poczcie. W trakcie walki z problemami zdrowotnymi powiedział matce, że rozważa pozostanie listonoszem. Ostatecznie porzucił tę myśl i zdecydował się spróbować swoich sił w futbolu.
- Przez dwa lata po poważnej kontuzji piszczela miałem trudny okres. Chirurg powiedział mi, że będzie praktycznie niemożliwe, żebym wznowił piłkarską karierę. Zadałem sobie pytanie, co mogę robić zamiast tego. Miałem tylko 17 lat i byłem w głębokiej rozpaczy. Powiedziałem mamie, że jestem gotowy się poddać i iść do pracy na poczcie. Ale była pięcioprocentowa szansa, że zagram ponownie i chociaż była minimalna, to wciąż istniała - mówił Sanogo.
Sanogo był gotowy do gry w kwietniu 2011 roku. Finalnie udało mu się odbudować formę. W pewnym momencie było nawet lepiej - we wrześniu włączono go do pierwszego zespołu AJ Auxerre. Jak się okazało, nie na długo.
Po kilku meczach dla seniorskiej drużyny Francuz nabawił się kolejnego urazu - tym razem doznał kontuzji przywodzicieli, przez którą wypadł na 44 mecze. Ostatecznie wrócił do składu i pod koniec sezonu 2012/13 przykuł uwagę londyńskiego Arsenalu.
Arsene Wenger osobiście przyjechał do Francji, aby oglądać Sanogo w akcji. Na początku lipca 2013 roku piłkarz trafił do "Kanonierów" na zasadzie wolnego transferu. Swoją przygodę w Anglii rozpoczął od kolejnego urazu - po zaledwie dwóch miesiącach od transakcji doznał kontuzji pleców, przez którą pauzował 51 spotkań.
Z uwagi na liczne problemy zdrowotne Francuz nie był w stanie w pełni rozwinąć skrzydeł. W pewnym momencie okazał się zbędny na Emirates Stadium. Arsenal wypożyczał go do Crystal Palace, Ajaksu Amsterdam i Charlton Athletic, aż w końcu w 2017 roku sprzedał do francuskiej Tuluzy.
Od momentu transferu do ojczyzny Sanogo regularnie trafiał na bezrobocie. Jego kondycja fizyczna wyglądała nieco lepiej, lecz o piłkarskiej jakości sprzed lat nie było już mowy. Snajper występował jeszcze w barwach angielskiego Huddersfield, ormiańskiego FC Urartu, chińskiego QD Red Lions i brazylijskiego Amazonas. Dziś ma 32 lata i od czterech miesięcy pozostaje bez pracy.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Ciekawostki: Piłka Zagraniczna", w którym piszemy o obecnych, byłych, czy niedoszłych gwiazdach futbolu, których historia zasługuje na przypomnienie.