Mikel Arteta odpowiada na krytykę i broni piłkarzy Arsenalu FC. "Uderzcie we mnie"

Aż siedem porażek w dwunastu meczach Premier League - to bilans Arsenalu w trwającym sezonie. Nastroje w północnym Londynie są dalekie od dobrych. Mikel Arteta wierzy jednak w to, że wyprowadzi drużynę z kryzysu.

Hiszpan ma świadomość spadającej na niego krytyki i ciążącej presji. Sam nie ma z tym problemu i przyznaje, że wyniki "Kanonierów" powinny być zdecydowanie lepsze. Ma nadzieję, iż jego drużyna przełamie się w środowym starciu z Southampton.

- Cały czas czuję presję. Kiedy w zeszłym sezonie mieliśmy dobry okres, nie wszystko było świetnie. Uwierzcie, że ubiegłego lata mieliśmy wiele trudnych chwil. Nie wszystko było łatwe i przyjemne. Ale oczywiście, zwycięstwa tworzą inną atmosferę, a presja polega na tym, żeby wygrywać ponownie - powiedział Arteta.

- Wolę taki rodzaj presji, bo wtedy zawsze myśli się o wygrywaniu i zdobyciu kolejnego trofeum. Ale taka jest nasza rzeczywistość i musimy się z tym zmierzyć. Musimy walczyć, nie poddawać się i wziąć to wszystko na siebie - dodał.

- Nie wygrywamy meczów, więc inni mają prawo w nas uderzać. Co więcej mogę zrobić? Opuścić głowę, pracować ciężej, starać się zrobić pewne rzeczy lepiej i poprawiać się. Tak właśnie musimy do tego podchodzić - przyznał.

- To naturalne, że krytyka spada na mnie. Akceptuję to, to część tej pracy. Kiedy nie osiągamy odpowiednich wyników, to trener ponosi największą odpowiedzialność. Można wszystko wyjaśniać, ale na koniec liczą się wygrane mecze. A ten klub jest zbyt duży, aby zaakceptować tyle porażek, jak w ostatnich tygodniach. Więc uderzcie we mnie - zakończył.