Mocna odpowiedź PZPN-u. Jest reakcja na głośne zarzuty. "Takie są fakty"

W holenderskich mediach pojawiły się informacje o rzekomej balandze działaczy PZPN-u przed meczem w Rotterdamie. Mamy odpowiedź federacji, która odcina się od zarzutów o nadmierne imprezowanie.
Spora grupa działaczy PZPN-u zjawiła się w Holandii przy okazji meczu eliminacji do mistrzostw świata. W czwartkowy wieczór na De Kuip padł remis 1:1.
Jeden z holenderskich dziennikarzy opowiedział o imprezie, która miała miejsce dzień wcześniej. Możemy tam przeczytać, że "wódka lała się strumieniami". Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.
Teraz do sprawy odniósł się Tomasz Kozłowski, Dyrektor Departamentu Komunikacji i Mediów w PZPN. Opowiedział o tym, co działo się w Rotterdamie i skontrował dziennikarza.
- Niektórzy holenderscy dziennikarze najwyraźniej nie potrafią pogodzić się z wynikiem spotkania i w taki sposób dają upust swoim emocjom. Nie zmienia to faktu, że nasza reprezentacja pokrzyżowała im szyki, a nas taki wynik cieszy i utrzymuje bojowe nastroje wokół drużyny - podkreślił Kozłowski.
- Subiektywna ocena zdarzeń jednego z komentatorów jest nadużyciem i próbą szukania sensacji. Fakty są takie, że dzień przed meczem dla oficjalnej delegacji oraz gości specjalnych zawsze organizowana jest uroczysta kolacja w restauracji - to powszechny zwyczaj w każdej federacji piłkarskiej. Całe spotkanie przebiegało w spokojnej i kulturalnej atmosferze - zapewnił.
- Każdy uczestnik zamawiał indywidualnie posiłki oraz napoje, a część osób wybrała wino lub koktajle. Delegacja liczyła blisko 50 osób, co naturalnie wymagało zaangażowania kilku kelnerów. Wrażenie „pełnych tac” i obfitości zamówień wynika wyłącznie z liczebności grupy - zakończył.