Mocne słowa Marka Papszuna. Krytykuje zasady obowiązujące w Ekstraklasie. "To okalecza polską piłkę"

Marek Papszun jest wrogiem obowiązku gry młodzieżowca w Ekstraklasie. Jego zdaniem taki przepis okalecza polski futbol.
Przed tym sezonem zmieniono sposób egzekwowania obowiązku gry młodych piłkarzy w Ekstraklasie. Zamiast sztywnego nakazu posiadania na boisku jednego młodzieżowca wprowadzono limit czasu, który przez cały w każdej drużynie muszą zagrać zawodnicy urodzeni w 2001 roku i młodsi. Wynosi on 3000 minut. Jeśli klub nie wypełni tak sformułowanego obowiązku, to otrzyma karę finansową.
Wydaje się, że grozi ona Rakowowi Częstochowa. Do tej pory młodzieżowcy w jego barwach zagrali tylko 706 minut. To drugi najgorszy wynik w lidze.
- Chęć stawiania na młodzież to jedno, a umiejętności piłkarskie to drugie. Z wielką przyjemnością będę wystawiał młodzieżowców, pod warunkiem jednak, że będą prezentowali się lepiej niż zawodnicy starsi. W innym przypadku byłoby to niesprawiedliwe, zabijałoby rywalizację. W kadrze Rakowa nie ma zbyt wielu zawodników spełniających wymogi przepisu, ponieważ nie posiadamy odpowiedniej liczby piłkarzy w tym wieku o określonej jakości - tłumaczy Marek Papszun w tygodniku "Piłka Nożna".
Trener wicemistrzów Polski jest zdecydowanym przeciwnikiem omawianego przepisu. Jego zdaniem bardziej szkodzi niż pomaga.
- Przepis o obowiązku gry młodzieżowca jest zwyczajnie głupi. Nie rozwija tych chłopaków. Okalecza polską piłkę - stwierdził Papszun.
- W Częstochowie mamy określone cele sportowe. Szalenie trudno jest znaleźć młodego zawodnika, który będzie dysponował jakością piłkarską wymaganą w Rakowie, połączenie stawiania na młodych graczy z wynikiem to nie jest prosta sprawa. Mnie piękne slogany nie interesują. Jeden z klubów krzyczał, że przepis o obowiązku gry młodzieżowca musi zostać utrzymany, a obecnie nie wypełnia limitu. Jak się pali, jak nie ma wyników, młodzieżowiec przestał być już tak istotny - podsumował trener Rakowa.