Napastnik z polskimi korzeniami poskromił Chelsea! Kolejna wpadka zespołu Grahama Pottera [WIDEO]

Mecz w Lidze Mistrzów przeciwko Borussii Dortmund miał stanowić moment przełomowy dla Chelsea Grahama Pottera. Niedługo później londyńczycy pokonali Leicester City (3:1), natomiast dziś mieli ograć walczący o utrzymanie Everton.

Pierwsze minuty spotkania układały się po myśli "The Blues", Chociaż drużyna Seana Dyche'a dzielnie broniła się przez ponad 50. minut. Ostatecznie jednak Jordan Pickford musiał skapitulować po strzale Joao Felixa.

Londyńczycy, chcąc iść za ciosem, regularnie atakowali bramkę przyjezdnych. Brakowało jednak skuteczności i szczęścia, go chociaż Christian Pulisic trafił do siatki, to jego gol nie został uznany ze względu na spalonego.

Jakby tego było mało, Everton w końcu się przebudził. Goście wywalczyli sobie stały fragment gry, a Chelsea - mająca problem z bronieniem rzutów rożnych - dała się zaskoczyć rozegraniu "The Toffees" i Abdoulaye Doucoure wpakował piłkę do siatki.

Radość Dyche'a i jego zawodników nie trwała jednak zbyt długo. Już w 74. minucie Ben Godfrey sfaulował Reece'a Jamesa, a arbiter wskazał na wapno. Do piłki podszedł Kai Havertz, który wykorzystał "jedenastkę" i dał prowadzenie swojemu zespołowi.

W końcówce spotkania Everton podejmował jeszcze próby zaatakowania "The Blues", co okazało się idealnym wyjściem z sytuacji. Goście nie spuścili głowy, tylko ciągle napierali na rywali. W końcu Doucoure zagrał piłkę do Simmsa, a napastnik - mający polskie korzenie, o których pisaliśmy TUTAJ - trafił do siatki.

Kluczową dla losów spotkania akcje możecie zobaczyć TUTAJ.

Na gola 22-letniego zawodnika nikt nie zdołał już odpowiedzieć. Tym samym Chelsea zremisowała 2:2 (0:0) i znowu straciła punkty. Everton zaś wywalczył cenne "oczko" w kontekście walki o utrzymanie.