"Nie miałem głowy, aby dla nich grać". Szczere słowa legendy

Brazylijski Adriano wrócił pamięcią do trudnych chwil w Interze Mediolan. W jednym z wywiadów opowiedział, jak zniósł śmierć ojca.
Adriano odwiesił piłkarskie buty na kołek w maju 2016 roku. Podczas kariery występował w barwach m.in. Interu Mediolan, Flamengo czy Parmy.
43-latek spędził lwią część swojej przygody we Włoszech. Rozegrał w barwach "Nerazurrich" 177 spotkań, w których strzelił 74 goli i zanotował 29 asyst.
W trakcie epizodu w Mediolanie Brazylijczyk przeżył istny koszmar. W sierpniu 2004 roku jego ojciec, Almir Leite Ribeiro, doznał ataku serca i zmarł w wieku 45 lat.
Adriano nie poradził sobie ze stratą i popadł w depresję oraz uzależnienia. Zaczął spożywać ogromne ilości alkoholu i regularnie imprezował.
Brazylijczyk przyznał, że po śmierci ojca nie był w stanie kontynuować swojej kariery w Interze. Zaznaczył, iż wówczas musiał powrócić do ojczyzny.
- Po śmierci mojego ojca nie miałem głowy, aby grać dla Interu. To wydarzenie bardzo mnie zraniło, postanowiłem wrócić do Brazylii. W przeciwnym razie zaszkodziłbym drużynie i moim kolegom. Mój ojciec robił wszystko dla rodziny, a teraz go nie ma. Zostałem ja i jako mężczyzna musiałem pomóc bliskim, ponieważ mnie potrzebowali - mówił Adriano cytowany przez Daily Mail.
- Ludzie nie rozumieją, czym jest depresja. Wyglądałem tak samo jak wszyscy, ale taki nie byłem. Każdy ma swój sposób na radzenie sobie z tego typu sytuacjami, ja miałem swój. Zrobiłem to, co czułem w sercu i głowie. Nie obchodziło mnie, co myślą ludzie. Moi przyjaciele i rodzina byli ze mną w tym wyborze - dodał Brazylijczyk.
43-letni Adriano jest przykładem zmarnowanego talentu. Rodzinny dramat, który wywołał u Brazylijczyka szereg problemów, przekreślił jego dalszą karierę na szczycie.