Niemożliwe, że on tyle kosztował. AC Milan przepalił kasę w piecu
Aż trudno uwierzyć, że w 2017 roku AC Milan wydał na niego blisko 40 mln euro. Głośny transfer szybko okrzyknięto pomyłką. Dziś próbuje odbudować się w La Liga. Początek ma całkiem udany.
Akademia FC Porto, która jest uznawana za jedną z czołowych w Europie, wyprodukowała mnóstwo gwiazd. Andre Silva miał być jedną z nich, czego zapowiedzią był kapitalny dla niego sezon 2016/17.
Na przestrzeni całych rozgrywek portugalski atakujący rozegrał 32 mecze, zdobył 16 bramek i dołożył sześć asyst. Po piłkarza ustawiła się kolejna chętnych, ale najkonkretniejsi w swoich działaniach byli działacze Milanu. Wielokrotny mistrz Włoch zapłacił za Silvę aż 38 mln euro.
Wystarczyło raptem kilka spotkań, żeby wychowanek "Smoków" został uznany za transferowy błąd znanego klubu. W swoim pierwszym sezonie w Serie A wpisywał się na listę strzelców dwukrotnie.
Ogromny falstart w zespole z Mediolanu sprawił, że szefowie giganta byli bezwzględni. Silva szybko został skreślony, czego następstwem było wypożyczenie do Sevilli. W La Liga radził sobie dużo lepiej, wszak w 27 meczach zdobył dziewięć bramek. Finalnie było to za mało, by dostać szansę w Milanie.
Nie najlepsza dyspozycja Silvy sprawiła, że jego wartość poleciała na łeb i szyję. Jeszcze w 2018 roku serwis Transfermarkt.de szacował ją na 35 mln euro. Raptem dwa lata później Milan sprzedał go do Eintrachtu Frankfurt za istne grosze. Niemiecki klub wyłożył trzy mln euro.
Przenosiny do Bundesligi były z perspektywy Silvy prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Reprezentant Portugalii odżył, odblokował się i zaczął strzelać jak na zawołanie. W ekipie z Frankfurtu spędził dwa lata, co przełożyło się na 71 meczów, 45 bramek i 15 asyst. Szczególnie dobre były rozgrywki 2020/21, kiedy to Silva wpisywał się na listę strzelców aż 28 razy.
Świetna forma napastnika przełożyła się na jeszcze jeden, duży transfer. Portugalczyk został kupiony przez RB Lipsk. Klub ze stajni Red Bulla przeznaczył na ten ruch 23 mln euro. Serwis Transfemarkt.de wyceniał go zaś na dwukrotność tej sumy. Wejście do nowego zespołu Silva miał zaś bardzo udane.
W swoim pierwszym sezonie wychowanek FC Porto zdobył 11 bramek i dorzucił pięć asyst. Później było już jednak tylko gorzej. Rok później nie dobił nawet do połowy powyższego dorobku. Bardzo przeciętna dyspozycja poskutkowała dwoma wypożyczeniami. Najpierw reprezentant Portugalii nie poradził sobie w Realu Sociedad. Później brutalnie odbił się natomiast od Werderu Brema.
Wartość napastnika spadła do czterech mln euro, co było najniższą wyceną od 2016 roku, kiedy to miał zaledwie 21 lat. Na domiar złego długo nie mógł znaleźć nowego klubu. Tym finalnie zostało Elche. Tegoroczny beniaminek La Liga pozyskał go z Lipska za milion euro. Początek w nowym zespole ma naprawdę obiecujący. W 11 meczach zdobył cztery bramki i jest najlepszym strzelcem w ekipie. Dzisiaj Transfermarkt szacuje jego wartość na trzy mln - 15 razy mniej niż w szczytowym momencie kariery Portugalczyka.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Ciekawostki: Piłka Zagraniczna", w którym piszemy o obecnych, byłych, czy niedoszłych gwiazdach futbolu, których historia zasługuje na przypomnienie.