Piękny interes Lecha Poznań. Bił rekordy, strzelał jak najęty

Piękny interes Lecha Poznań. Bił rekordy, strzelał jak najęty
Źródło: Paweł Jaskółka / PressFocus
To był topowy transfer Lecha Poznań. "Kolejorz" wyciągnął za darmo prawdziwego kozaka. Wprawdzie na Christianie Gytkjaerze nie zarobił, jednak ten zdołał odwdzięczyć się masą goli.
Po odejściu z Lecha Poznań zarówno Dawida Kownackiego, jak i Marcina Robaka, przed rozpoczęciem sezonu 2017/18 Lech Poznań stanął przed prawdziwym wyzwaniem. Musiał zasypać wielką lukę w ataku. W kontekście dołączenia do "Kolejorza" w trakcie ówczesnego letniego okna transferowego wymieniano szereg nazwisk, polskich i zagranicznych.
Dalsza część tekstu pod wideo
Koniec końców stanęło na wzmocnieniu z zagranicy. Poznański klub ściągnął za darmo napastnika TSV 1860 Monachium Christiana Gytkjaera. Duńczyk nie zdecydował się na pozostanie w Niemczech po karnej degradacji klubu. Jego CV nie było na wskroś imponujące, lecz także nie raziło bylejakością. Niemcy ściągali go za przeszło dwa miliony euro, a on sam udanie występował wcześniej w Danii oraz Norwegii.
Gytkjaer podpisał z Lechem dwuletnią umowę z opcją przedłużenia jej o kolejny rok. "Kolejorz" mierzył się z ryzykiem, które w minionych latach dało o sobie znać kilkukrotnie - mowa o problemie aklimatyzacji. Najwyraźniej Duńczyka jednak on nie dotyczył. Napastnik od razu stał się pierwszym wyborem na szpicy. I zaczął strzelać jak szalony.
Bramki Gytkjaera niejednokrotnie ratowały klub z opresji. Jeśli tylko snajper otrzymywał dobre podanie, istniała duża szansa, że trafi do siatki. Imponował regularnością. Ciężko było doszukiwać się u niego serii kilku meczów bez gola lub asysty. Już po paru miesiącach stało się jasne, że władze klubu będą chciały zatrzymać go na jak najdłużej.
Ostatecznie w trakcie kampanii 2018/19 aktywowano opcję przedłużenia kontraktu Gytkjaera. W Lechu liczono, że po dwóch latach bez trofeów i bez obciążenia występami w europejskich pucharach, a zarazem z Gytkjaerem w życiowej formie, tym razem klubowi uda się osiągnąć coś na krajowym podwórku. Tak się jednak nie stało. Gablota pozostała pusta, a Duńczyk nie przedłużył wygasającego porozumienia.
W trakcie trzech sezonów w "Kolejorzu" Gytkjaer dokonał wielu osiągnięć i pobił wiele rekordów. W każdej kampanii w barwach Lecha zdobywał minimum 15 bramek. Na pożegnanie, w sezonie 2019/20, zdobył tytuł króla strzelców Ekstraklasy i zanotował drugą najlepszą ligową kampanię spośród wszystkich napastników "Kolejorza". Strzelił 24 gole, ustępując tylko Jerzemu Podbrożnemu (1992/93, 25 bramek).
W sumie Gytkjaer zaliczył w klubie 119 występów, w których zanotował 65 trafień i dołożył osiem asyst. Przez kilka lat dzierżył dzięki temu tytuł najskuteczniejszego obcokrajowca w barwach Lecha. Jak można się domyślać, przebił go jego następca, a zatem Mikael Ishak. Dokonał tego pod koniec rozgrywek 2023/24.
Chociaż Duńczyk miał swoich krytyków, zarzucających mu, że lepiej spisuje się w spotkaniach domowych niż wyjazdowych i przede wszystkim "żeruje" na kolegach, liczby mówiły same za siebie. Gdyby nie on i jego gole, Lech kończyłby rozgrywki w grupie spadkowej. Wygląda na to, że dołożyć nogę też trzeba umieć.
Od odejścia goleadora z "Kolejorza" minęło już ponad pięć lat. Jak radzi sobie dzisiaj? Wciąż strzela. Od czasu odejścia utrzymuje się na włoskich boiskach. Przez trzy lata reprezentował barwy Monzy, następnie przywdziewał trykot Venezii, a obecnie gra w Bari. W słonecznej Italii zgromadził już 39 trafień oraz sześć asyst. Liczy na więcej i w najbliższym czasie nie ma zamiaru odwieszać butów na kołek.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Polska Piłka", w którym wspominamy m.in. piłkarzy biegających niegdyś po polskich boiskach, pamiętne mecze przedstawicieli Ekstraklasy w Europie, a także nieco zapomniane już kluby z naszego kraju.
Michał - Boncler
Michał Boncler02 Oct · 16:30
Źródło: Głos Wielkopolski / własne

Przeczytaj również