Piłkarz Lecha równany z ziemią. "Jak można takiego herbatnika sprowadzić?"

2,3 mln euro miał kosztować pozyskany przez Lecha 1 września Yannick Agnero. Napastnik przyszedł ze szwedzkiego Halmstad i miał stanowić alternatywę dla Mikaela Ishaka.

Problem w tym, że jak dotąd prezentuje się znacznie poniżej oczekiwań. Nie strzelił żadnego gola, wiele sytuacji zmarnował, non stop irytuje kibiców "Kolejorza".

Nie inaczej było w czwartkowym, przegranym meczu z Rayo Vallecano. Agnero wszedł na boisko w 60. minucie za Ishaka i znów pokazał się z kiepskiej strony, co nie umknęło uwadze obserwatorów. Więcej niż tysiąc słów mówi komentarz Dawida Dobrasza z Meczyki.pl.

- Zrób kuźwa ruch, aby dostać piłkę. Zerwij się jakoś. Co on robi. Wędka się należy - nie dowierzał Filip Modrzejewski ze sport.pl, komentując grę 22-latka.

- Yannick Agnero nie jest profesjonalnym piłkarzem. On nie ma kompletnie NIC. Zero ruchu, doskoku, siły - a przed chwilą leci piłka w polu karnym, a ten w sumie sobie patrzy i ma wylane - dziwił się Tomasz Hatta z igol.pl. - Jak można takiego herbatnika sprowadzić? Kto go załatwił Lechowi? - dodał.

- Wejście Agnero to - jak mawiał Bogusław Kaczmarek - statystyka i wypoczynek. Drzewa umierają stojąc - napisał Damian Smyk.

Kibice Lecha i Michał Zachodny pokusili się zaś o porównanie Agnero do innych zawodników - Filipa Szymczaka, dziś grającego na wypożyczeniu w Belgii, a także Bryana Fiabemę, uznawanego za wyjątkowy flop transferowy klubu z Poznania, podobnie jak Adriel Ba Loua.,

- Nie ma argumentu na bronienie Agnero, tyle szukali napastnika i przepalili tyle hajsu. Nie walczy, ma warunki fizyczne, by się przepychać, a ten sobie odpuszcza w wielu momentach, do tego jest nieskuteczny i spóźniony - podsumował jeden z fanów "Kolejorza", Emil Duda.