Piotr Stokowiec rekordzistą w Lechii Gdańsk. "To dla mnie świetny okres"

Piotr Stokowiec od ponad trzech lat prowadzi Lechię Gdańsk. Niedawno został szkoleniowcem, który trenuje ten zespół najdłużej, jeśli chodzi o najwyższą klasę rozgrywkową. Czas spędzony w Trójmieście podsumował w rozmowie z oficjalną stroną klubu.
Początek 2021 roku nie był dla Lechii łatwy, ale Piotr Stokowiec wyprowadził drużynę z kryzysu. Wciąż ma nadzieję na to, że z sukcesami będzie prowadził zespół w europejskich pucharach.
- To jest dla mnie świetny okres. Bardzo się cieszę, że trafiłem do Gdańska – miasta, które bardzo mi się podoba i dobrze się w nim czuję – i Lechii, klubu z tradycjami, z wielkim potencjałem, z oddanymi kibicami, z kapitalnym stadionem, na którym gramy. Jestem tu ponad trzy lata i cały czas pracujemy nad tym, by przywrócić blask Lechii, która wcześniej miała na koncie wielkie historyczne sukcesy i pamiętne mecze z Juventusem Turyn, ale trudno jej było nawiązać do tych pięknych tradycji - powiedział Stokowiec.
- Mocno się z tym siłowali trenerzy przede mną, włożyli sporo pracy, robili, co mogli, ale efekty ciągle nie były zadowalające. Gdy przychodziłem do Lechii, drużyna była poważnie zagrożona spadkiem z Ekstraklasy - zaznaczył.
- Od początku miałem z tyłu głowy „tu i teraz”, ale jednocześnie wszystkie ruchy były i są ruchami wyprzedzającymi. Czuję się w Lechii gospodarzem, bo ja nie przyszedłem tu na chwilę i muszę też zarządzać po gospodarsku, dlatego myślę o przyszłości. Jeśli przeprowadzamy transfery, to są one zazwyczaj perspektywiczne, myślimy o zawodnikach, których wartość będzie z czasem rosła - stwierdził.
- Klub piłkarski – w naszej rzeczywistości – to jest ciągły plac budowy. I to jest chyba największa trudność w pracy trenera, ale nauczyłem się już z tym żyć. Zmieniają się warunki, ale ważny jest fundament, ta wspomniana wcześniej stabilność finansowa. Musimy się pogodzić z faktem, że odchodzą zawodnicy wartościowi i ważni, w ich miejsce przychodzą piłkarze młodzi, jeszcze nie do końca gotowi do gry, często dopiero do odbudowania. To na pewno też się w jakimś stopniu odbija na wyniku sportowym - podkreślił.
- Nie jest łatwo znajdować idealnych zastępców dla takich zawodników jak Haraslin, czy Mladenović. Na gotowych piłkarzy z topu często nas nie stać, więc trzeba tych następców sobie samemu wychować. To jest właśnie moja praca na co dzień, przy czym to też jest proces, który musi potrwać. Kibic czasem nie ma takiej cierpliwości i ja też to rozumiem. Mogę tylko zapewnić, że robimy, co możemy. Nam też zależy, żeby mieć gotowych piłkarzy jak najszybciej. Tak więc każdy z tych trzech sezonów jest inny, nie zmienia się jedno – wprowadzamy młodych zawodników i chcemy utrzymać Lechię w czołówce Ekstraklasy - zakończył.