Piszczek wyjaśnił, czym zajmuje się w Borussii. "Jest co robić"

Piszczek od dłuższego czasu sygnalizował, że myśli o trenerskiej karierze. Pierwsze kroki stawiał w LKS-ie Goczałkowice-Zdrój. Przed tym sezonem zgłosił się do niego Nuri Sahin, który zaproponował mu funkcję swojego asystenta w Dortmundzie.

Były reprezentant Polski podkreśla, że czynnie bierze udział w planowaniu pracy, którą ma wykonać drużyna. Jego obowiązki już w tej kwestii są dość szerokie.

- Przygotowanie wspólnie z całym sztabem cyklu treningowego, według którego pracujemy w danym tygodniu. Omówienie i przygotowanie – najpierw w większym gronie – ćwiczeń pod to, co robimy w tygodniu. Potem przechodzimy do niuansów pracy z dnia na dzień: co chcemy osiągnąć poprzez dany trening, jak ma wyglądać i które ćwiczenia wykorzystamy - powiedział Piszczek w rozmowie z tvpsport.pl.

Asystenci Sahina mają do wykonania swoje zadania także na murawie. Były reprezentant Polski nie jest wyjątkiem.

- Do moich należy m.in. praca z obrońcami, prowadzenie danego ćwiczenia, a kiedy trenujemy np. obronę pola karnego, mam zwracać zawodnikom uwagę na detale. Potem analizujemy zajęcia, rozmawiamy, co można zrobić lepiej na przyszłość. W trakcie sezonu dobieramy elementy treningu pod kątem najbliższego rywala, co chcemy wykorzystać i wzmocnić w danym tygodniu pracy. Odpowiadamy za przeciwnika, analizujemy jak gra, czego możemy się spodziewać. Wybieramy konkretne akcje, by pokazać je drużynie. Do nas należy indywidualna analiza i pomeczowa rozmowa z zawodnikami - wyliczał Piszczek.

- Mógłbym wymieniać dalej, jest co robić. Nie da się tego przeliczyć na godziny spędzane w klubie. Jeśli zajęcia są rano, jestem przed ósmą, czasem wychodzę czasem o 16, a czasem o 17. Ale na tym nie kończy się praca, bywa, że coś trzeba zrobić z domu. Taki jest zawód trenera - podsumował.