"Czułem, że Liverpool się rozpada. I odszedłem"
Javier Mascherano, który spędził trzy i pół roku w zespole Liverpoolu, nie wykluczył swojego powrotu na boiska Premier League. Ale niekoniecznie właśnie na Anfield.
- Moje uczucia do The Reds nie oznaczają, że na Wyspach jestem przywiązany tylko do tego klubu - stwierdził w niedawnym wywiadzie obecny piłkarz Barcelony.
- Mam do nich wiele sympatii, ale jeśli w przyszłości zgłosi się jakiś inny zespół z Anglii, to nie powiem, że "gram w Premier League tylko dla jednej drużyny" - dodał.
- Jesteśmy profesjonalistami, to nasze życie. Cokolwiek się stanie, nie zmieni to uczuć, jakie żywię do Liverpoolu - uzasadnił.
- The Reds są jednym z najlepszych klubów świata. Ale mieli pewne problemy. Kiedy tam pracowałem, ani razu nie spotkałem się z właścicielami - przyznał.
- Byłem smutny ze sposobu mojego rozstania z nimi. Obiecali mi, że jeśli pojawi się dobra oferta, to mnie puszczą, bo zespół jest w stanie rozpadu - kontynuował.
- Ale klub nie zawsze mówi prawdę. Tak stało się również w przypadku Fernando Torresa. Rzeczy wyglądają jednak w ten sposób: nigdy nie kłamałem. Kiedy Rafa Benitez odszedł, wiedzieli, że ja też odchodzę. Czułem, że zespół się rozpada, nie było jasnego kierunku. Wtedy pojawiła się oferta z Barcelony - powiedział.
- Widziałem, że Liverpool pragnie zrobić krok naprzód, ale nigdy się to nie udawało. Teraz próbują znowu. Z Kloppem, który jest dla nich perfekcyjnym trenerem - dodał.
- Jeśli o mnie chodzi, nigdzie nie traktowano mnie równie dobrze, jak w czasie pobytu na Anfield. Guardiola do mnie nie dzwonił. Powrót do Premier League? Nie wiem. Ale to niekoniecznie musiałby być Liverpool - odpowiedział pytany o ewentualną grę w Anglii.