Przyszłość Fernando Santosa definitywnie wyjaśniona. Cezary Kulesza nie pozostawił złudzeń

Santos od pół roku prowadzi naszą reprezentację. Na razie bilans selekcjonera nie prezentuje się zbyt okazale. Pod jego wodzą biało-czerwoni pokonali Albanię i Niemcy. Jednocześnie Polacy przegrali spotkania z Czechami i Mołdawią.

Dodatkowo niedawno pojawiły się doniesienia o możliwym odejściu Portugalczyka. 68-latek był łączony z możliwym objęciem Al-Shabab. Ostatecznie Saudyjczycy zatrudnili Marcela Keizera. Z kolei Santos na pewno pozostanie selekcjonerem polskiej kadry.

- Fernando Santos nigdzie nie odchodzi. Tego dnia, gdy pisaliście o ofercie z Arabii Saudyjskiej, wracał z wakacji do Portugalii. Jak tylko wszedł do domu to porozmawiał z naszym sekretarzem. "Ale dlaczego chcecie rozwiązać moją umowę? O co chodzi? Przecież mamy kontrakt!". Był totalnie zaskoczony, myślał, że to my chcemy się pożegnać z nim. Nie wiedział o żadnej ofercie. To była plotka. A przynajmniej selekcjoner tak twierdził. Jasno zadeklarował, że zostaje z nami i dalej walczy o awans na turniej. Po to tu przyszedł i to jego cel - wyznał Kulesza w rozmowie z portalem "Interia.pl".

Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej został jeszcze dopytany, czy sam zwolni Santosa, jeśli Polska przegra mecz z Albanią. Kulesza nawet nie rozważa takiej opcji.

- Nie zwolnię. Bo moim zdaniem nie przegramy. Wierzę w ten zespół i selekcjonera jak nikt inny - dodał sternik polskiej federacji.

Kolejne zgrupowanie biało-czerwonych odbędzie się we wrześniu. Podopieczni Santosa zmierzą się z Wyspami Owczymi na Stadionie Narodowym i z Albanią na wyjeździe.