Radović: Sportowo przechodziliśmy turbulencje, dużo działo się w klubie i poza nim

- Sportowo przechodziliśmy turbulencje, dużo działo się w klubie i poza nim. Jak powiedział prezes Mioduski na spotkaniu wigilijnym - wszyscy dajemy sobie sprawę, że jest wiele do poprawy - mówi Miroslav Radović, który kończy rehabilitację i niebawem wraca na boisko.
- Jeśli chodzi o mnie, to nie mogę być z niego zadowolony. Zdrowie nie dopisywało, nie mogłem pomóc drużynie. Sportowo, można powiedzieć, przechodziliśmy turbulencje, dużo działo się w klubie i poza nim. Na pewno zdobycie mistrzostwa Polski trzeba nazwać sukcesem i jest to plus 2017 roku. Poza tym, jak mówił prezes Mioduski na spotkaniu wigilijnym, wszyscy zdajemy sobie sprawę, że jest wiele do poprawy. Ja też tak uważam, szczególnie pod względem piłkarskim - powiedział cytowany przez oficjalną stronę swojego klubu.
- To był wyjątkowo trudny rok. Ciężko przeżywałem tę kontuzję, półroczną przerwę w graniu. Oprócz problemów z barkiem za czasów gry w Chinach, choć tamtego urazu nie zaliczam do poważnych, była to najgorsza moja kontuzja, w sumie pierwsza aż tak poważna. Od początku wiedziałem, że muszę sobie z nią poradzić i poradziłem. Problemy zdrowotne dały mi wiele do myślenia, miałem czas zastanowić się. I mam najważniejszy wniosek. Jak człowiek jest zdrowy, może robić to, co kocha, to jest pięknie. Jednak to zdrowie doceniamy dopiero wtedy, kiedy coś sie stanie i nam go zabraknie. To przykre. Dlatego trzeba je szanować. Reszta jest nieważna - dodał Radović.