Reprezentant Polski ujawnił kulisy bojkotu meczu z Rosją. "To trwało dziesięć minut"

Oficjalnie wiadomo już, że 24 marca Polska nie zagra z ekipą Sbornej i ma już zagwarantowany udział w finale baraży o awans na mistrzostwa świata. Jeszcze zanim FIFA wykluczyła Rosję z rozgrywek, polscy piłkarze ogłosili, że nie zamierzają grać z krajem, który okupuje Ukrainę.

- Mamy grupę na Whatsappie, tam to latało i decyzja była jednogłośna. Nie było tematu o graniu. Wszyscy byli za tym, żeby się zsolidaryzować. To trwało dziesięć minut, wszyscy jednogłośnie - przyznał Puchacz na kanale "Foot Truck".

Wypowiedział się on także na temat swoich przenosin do Trabzonsporu. W styczniu Union Berlin wypożyczył go do lidera ligi tureckiej.

- Od pierwszych dni poczułem wielkość klubu. Nawet wcześniej nie miałem świadomości, jak wielki to zespół. Dla mnie ważne było to, że trener i dyrektor sportowy mnie chcieli - podkreślił Puchacz.

- Zapraszam serdecznie do oglądania ligi tureckiej, bo ja się srogo zaskoczyłem, już nie mówiąc o mojej drużynie, gdzie poziom miażdży. Jakość tych piłkarzy jest bardzo wysoka. Ale sama liga, intensywność meczów, to jest topka. Większość drużyn nawet ze środka tabeli gra ofensywnie, inaczej się to ogląda nawet niż Bundesligę - zaznaczył Puchacz.

23-latek został wypożyczony do końca tego sezonu. Wahadłowy został zapytany o to, czy zamierza zostać na stałe w Trabzonie.

- Ja jestem związany teraz kontaktem z Unionem Berlin i to nie jest tak, że ja sobie powiem: "Słuchajcie, nie gram już tu". To tak nie działa. Ja po prostu skupiam się na meczu, który mam za tydzień - stwierdził "Puszka".