Reprezentant Polski zaginął w akcji. "Padł ich ofiarą"

W letnim oknie transferowym Krystian Bielik zmienił ekipę w poszukiwaniu minut. Przeniósł się z Birmingham City do West Bromwich Albion, podpisując trzyletni kontrakt.

Reprezentant Polski nie stał się jednak pierwszym wyborem. W bieżącej kampanii przesiadywał na ławce rezerwowych albo trybunach, a w pierwszym składzie zameldował się tylko raz.

W sumie 27-latek zanotował sześć występów i uzbierał 184 minuty. Przyczyny takiego stanu rzeczy wyjaśnili miejscowi dziennikarze, Benedict Ferraby oraz Joe Chapman.

- Uważam, że Bielik padł ofiarą dwóch środkowych obrońców, którzy grali na stosunkowo wysokim poziomie, pomimo nierównego początku West Bromu. Chodzi o Nata Phillipsa i Chrisa Mephama. Jednak biorąc pod uwagę, że Championship to intensywna liga, a do końca sezonu pozostało niecałe 30 meczów, powinien dostać sporo minut do końca kampanii - przekazał Ferraby w rozmowie z WP SportoweFakty.

Na razie pewny wydaje się występ Bielika w spotkaniu z Queens Park Rangers. Wydaje się jednak, że na dłuższe zameldowanie się w podstawowej jedenastce 27-latek jeszcze poczeka.

- Myślę, że zagra w pierwszym składzie z Queens Park Rangers, ponieważ jeden z podstawowych środkowych obrońców jest zawieszony, więc będzie miał szansę zaimponować menedżerowi. Zawsze lubiłem Bielika, ale myślę, że w tym sezonie musiał poczekać na swoją kolej. Ponieważ klub podpisał latem kontrakty z czterema nowymi środkowymi obrońcami i inni piłkarze byli wyżej w hierarchii - wyznał Chapman.

W przeszłości Bielik reprezentował barwy Legii Warszawa, Arsenalu, Birmingham City, Walsall, Charlton Athletic czy Derby County. Portal Transfermarkt wycenia go na trzy miliony euro.