Samobój mógł pogrążyć Lecha! Skrzypczak najadł się wstydu [WIDEO]
![Samobój mógł pogrążyć Lecha! Skrzypczak najadł się wstydu [WIDEO]](https://pliki.meczyki.pl/original/599/690364013dea1.jpg)
Niewiele brakowało, aby czwartoligowy Gryf Słupsk doprowadził do dogrywki w meczu z Lechem Poznań. Mateusz Skrzypczak trafił do własnej bramki, lecz uratował go spalony.
Początkowo niewiele wskazywało na to, że Lech będzie miał problemy w Słupsku. Do przerwy "Kolejorz" prowadził bowiem 2:0 po golach Filipa Jagiełły i Joela Pereiry.
W drugiej części spotkania kilku doskonałych okazji na podwyższenie wyniku nie wykorzystał Yannick Agnero. Gryf złapał z kolei kontakt po bramce Damiana Wojdy.
W końcówce gospodarze robili, co mogli, aby doprowadzić do wyrównania. W 86. minucie piłka wylądowała nawet w bramce Lecha.
Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego własnego bramkarza pokonał Mateusz Skrzypczak. Gola jednak nie uznano ze względu na spalonego.
Kapitan Gryfa, Daniel Piechowski, absorbował bowiem uwagę Skrzypczaka. Jednocześnie nie ulega wątpliwości, że reprezentant Polski i tak powinien zachować się lepiej.
- Ja rozumiem chęć zobaczenia romantycznej historii, samemu zrobiło mi się żal piłkarzy Gryfa, że nie uznali im tego gola na 2:2, ale komentator+ekspert nie widzący tutaj wpływu gościa ze Słupska na (wstydliwą mimo wszystko) interwencję Skrzypczaka, to już za dużo - skomentował Przemysław Langier z Interii.