Samobój mógł pogrążyć Lecha! Skrzypczak najadł się wstydu [WIDEO]

Samobój mógł pogrążyć Lecha! Skrzypczak najadł się wstydu [WIDEO]
Screen z X
Niewiele brakowało, aby czwartoligowy Gryf Słupsk doprowadził do dogrywki w meczu z Lechem Poznań. Mateusz Skrzypczak trafił do własnej bramki, lecz uratował go spalony.
Początkowo niewiele wskazywało na to, że Lech będzie miał problemy w Słupsku. Do przerwy "Kolejorz" prowadził bowiem 2:0 po golach Filipa Jagiełły i Joela Pereiry.
Dalsza część tekstu pod wideo
W drugiej części spotkania kilku doskonałych okazji na podwyższenie wyniku nie wykorzystał Yannick Agnero. Gryf złapał z kolei kontakt po bramce Damiana Wojdy.
W końcówce gospodarze robili, co mogli, aby doprowadzić do wyrównania. W 86. minucie piłka wylądowała nawet w bramce Lecha.
Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego własnego bramkarza pokonał Mateusz Skrzypczak. Gola jednak nie uznano ze względu na spalonego.
Kapitan Gryfa, Daniel Piechowski, absorbował bowiem uwagę Skrzypczaka. Jednocześnie nie ulega wątpliwości, że reprezentant Polski i tak powinien zachować się lepiej.
- Ja rozumiem chęć zobaczenia romantycznej historii, samemu zrobiło mi się żal piłkarzy Gryfa, że nie uznali im tego gola na 2:2, ale komentator+ekspert nie widzący tutaj wpływu gościa ze Słupska na (wstydliwą mimo wszystko) interwencję Skrzypczaka, to już za dużo - skomentował Przemysław Langier z Interii.
Maciej - Pietrasik
Maciej PietrasikDzisiaj · 14:11
Źródło: własne

Przeczytaj również